Chyba już mogę spokojnie powiedzieć, że przez całe lato na działkach utrzymał się stan 5 kociastych i ani jednego więcej.

Szczęśliwie nic nie przybyło, ani nie ubyło!
Jedzonko znika z misek regularnie co 4 dni.
Ostatnio wsypałam kilka kawałków suchej karmy do styropianowego domku, który stoi od zeszłej zimy w mojej altance- wszystko zostało schrupane, czyli muszą włazić do niego.

Czarna zawsze przybiega na wołanie z podniesionym ogonem i donośnym miaukiem, jakby żaliła się, że za długo nie nie było, a ona tu głodna musi czekać. Głaskać się nie daje.
Żadne z nich nie przejawiło chęci oswojenia.
Wybrały wolność- szanuję to
