To dzięki wam startowało i lądowało mi się całkiem lajtowo. Po pierwsze trzymałyście kciuki, więc wiedziałam, że musi się udać, a po drugie przekonywałyście mnie, że nie ma się czego bać, więc prawie wam uwierzyłam
Rozwinę temat raczej jutro (dołożę jeszcze zdjęcia czaszek i więcej Młotów Thora - dla koneserów

), bo teraz niestety zaczynam lewitować po trzech super-hiper-extra-strong proszkach przeciwbólowych.
Jako pamiątkę z Kopenhagi przywiozłam sobie złamany ząb - na pysznym chlebku z ziarenkami i orzechami laskowymi
Pamiątkę zaliczyłam przy sniadaniu drugiego dnia - myślałam, że skaleczyłam dziąsło skorupką
Ale właśnie wróciłam od mojej ukochanej pani dr zębolog, a ona aż złapała się za głowę.
Eh.
Pasibrzucho. skandynawska oziębłość dopadła mnie jak najbardziej, a teraz mi sie nawet pogłębiła słowiańsko, po tym, jaki numer wycięła dziś Zdziska.
Jutro grzecznie napiszę to i owo.