» Czw wrz 22, 2011 21:28
Re: Hospicjum dla Kotów Bezdomnych.
Internet jakoś chodzi. Czasami jeszcze się buntuje ale to podobno kwestia mojego oprogramowania, a nie łącza. Spędziłam wczoraj dłuższą chwilę wisząc na telefonie i pod dyktando pana od sieci sprawdzając różne różności na kompie. Po odczytaniu kilku komunikatów, które komp wyprodukował pod to dyktando, pan orzekł, że on mi już w niczym więcej nie może pomóc.
No to zapuściłam skanowanie po całości w poszukiwaniu wirusów i innych krzaczorów i jest jakby lepiej.
Komp się czyścił z syfów wirtualnych, a ja pojechałam z ciałkiem Pituni na sekcję. Nie ma Doc, więc ta sekcja mało efektywna we wnioski była ale i tak potwierdziła, co było do potwierdzenia, za co jestem zobowiązana wetce Małgosi. Nerki Pity były malutkie, pofałdowane. W żołądku była jeszcze niestrawiona woda, którą piła wieczorem a to znaczy, że ukł. pokarmowy właściwie nie funkcjonował. Śluzówka ukł. pokarmowego nie była zniszczona, więc to raczej nie poziom mocznika był powodem wymiotów i biegunki. Być może była to kwestia anemii i niedotlenienia wszystkich organów i układów, bo ciało Pity było porcelanowo białe.
Przy okazji tej wizyty umówiłam się z wetka Małgosią na jutro na kastrację i cerowanie przepukliny Vlado. Nie wytrzymam jeszcze tygodnia ze śmierdzielem w łazience, aż Doc wróci. Poza tym, Vlado chyba też ma dosyć tkwienia w swej samotni.
Wieczorem odstresowałam się nieco w towarzystwie bliskiego znajomego, który zagościł z wizytą z Londynu. Toruń jest śliczny o zmierzchu...
Mam sporo zaległości na forum - nie wiem kiedy doczytam, bo kociska nie odpuszczają.
Torque funkcjonuje wyłącznie na kroplówkach. Pluje jedzeniem, nie połyka wciskanego strzykawką.
Niech już Doc wróci. Bo reszta niby nie jest chora ale są jednostki `niewyraźne`, które wymagają holistycznego podejścia z uwzględnieniem uwag opiekuna [czyli mnie]. Nikt, poza Doc, nie potraktuje mnie poważnie, a nawet jeśli, to i tak nic z tego nie wyniknie poza podaniem antybiotyku.
W Toruńskim schronisku jest kot, którego wczoraj przyniosła na eutanazję właścicielka [a jakże - `kochająca`]. Kota nie widziałam, znam tylko relację Zosi. Kot miał być uśpiony, bo sika pod siebie. Zosia mówiła, że owszem, pewnie sika, bo z powodu nadwagi nie może utrzymać się na własnych łapach na tyle długo, by dojść do kuwety i postać w niej na czas robienia siku.
Kot ma 10 lat i jest - a jakże - przerażony całą sytuacją. Podobno waży ponad 10kg i łapki ma tak krótkie przez to, że nie przejdzie przez brzeg kuwety.
Nie wiem, w co włożyć ręce...
Pod koniec miesiąca zlądują u mnie dwie kocice. W kolejce czeka kot hospicyjny, który nie będzie miał się gdzie podziać na zimę. Przyjaciółka zgłosiła mi 20 kotów z Mazur, dla których też nie będzie opieki od października. I jeszcze ten grubas w schronie...
No to se popłakałam.
Idę podłączyć kroplówkę do Torque.
I mam nadzieję, że jutro internet też będzie działał.
Ostatnio edytowano Czw wrz 22, 2011 21:41 przez
Agn, łącznie edytowano 1 raz
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882
'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'