» Śro wrz 07, 2011 21:52
Re: BALBINKA - zostało jej tylko imię!!!
Przepraszamy, ale ja caly tydzień zasuwam zarobkowo do 2-3 w nocy.
Ale wczoraj przyszedl mail od delfinki, którego fragment wklejam:
"A wracając do rzeczy, to Balbinka bez zmian. Zyje sobie na kuchennych szafkach i na górze kociej ścianki. Schodzi tylko do kuwety i aby przemieścić się z jednego miejsca w drugie. Posiłki spożywa na wysokiej lodówce.
Najwidoczniej wystarcza jej to. W najmniejszym stopniu nie zabiega o kontakty z kotami (3 najsłabsze już przywiozłam z działki). Te, którą mogą na górę dotrzeć dają jej święty spokój.
Nie zabiega o kontakty z człowiekiem. Jacek, który ma temperament staruszka (tzn. flegmatyk) nie przyciąga jej, co na faceta działa frustrująco.
To wygląda tak, jakby żyła w swoim świecie. Gdy jestem w domu (właśnie teraz jestem tu awaryjnie), to wchodzę do niej po drabinie, aby głośno przywitać się, pogłaskać po główce... Ona siedzi wtedy nieruchomo, cierpliwie ten dopust znosi. Tylko oczka jej pracują, zupełnie jakby to była jedyna metoda porozumienia się. Ja do niej gadam i mrugam co
chwila, a ona mi odmruguje, pozostając całkowicie nieruchomo.
Strasznie mi jej żal.Tym bardziej, że nie sądzę, aby w swoim domu zachowywała się podobnie.
Je royala i surowe mięsko. Z puszki czy saszetki mniej chętnie.
Bezbłędnie kuwetkowa.
Taki z niej kot-duch."
Czyli niby nie jest źle. Niestety, nie wiem jak zachowywala się u siebie w domu - być może mieszkala sobie ze swoim czlowiekiem pod jednym dachem, ale tak jakby, obok.
Wiem jedynie, że poprzednie jego koty byly bardziej kontaktowe, ale z pewnością nie byly zaglaskiwane, jeśli sobie nie życzyly. Być może ona sobie wlaśnie nie życzyla, bo po prostu taka jest; a być może, że jest taka, bo zanim ją przygarnąl, spotkalo ją od ludzi coś zlego. On sam tego nie wiedzial, ale znajda zgarnięta z ulicy mogla mieć różne niemile doświadczenia w życiu.