Wet potwierdził moje przypuszczenia, że to pourazowe, a obecny problem jest neurologiczny. Konkretniej to uszkodzenie w rdzeniu kręgowym po jakimś urazie kręgosłupa gdzieś na odcinku T3-S3. Na pewno nie był złamany, ale mógł być stłuczony, minimalnie pęknięty lub uszkodzony w inny sposób, który spowodował ucisk na rdzeń.
RTG dobrze byłoby zrobić, ale raczej informacyjnie, bo w żaden sposób nie wpłynie to na dalsze postępowanie na dzień dzisiejszy. Być może pokaże, jakiego rodzaju było/jest uszkodzenie, ale nie na pewno (sensowniejszy pewnie byłby rezonans, nie dopytałam). Operacja i tak nie wchodzi w grę - nawet jakby się znalazł chirurg, który by się podjął, to ja bym się w życiu nie zdecydowała gmerać w kręgosłupie. Mały jest w zbyt dobrym stanie, żeby fundować mu związane z tym atrakcje i ryzyko. To, co jest ważne, to obserwacja, czy się nie pogarsza. Jak na razie po pierwszych paru dniach bez zmian, gdzieś tak od niedzieli chłopak chyba się zaczął rozkręcać

Obecnie objawy są wyłącznie neurologiczne, pochodzące z rdzenia, bez żadnych objawów bólowych. Na leczenie farmakologiczne jest już za późno, bo takowe ma sens zastosowane w ciągu kilku-kilkunastu godzin od urazu. Wtedy może miałaby też sens jakaś ingerencja chirurgiczna. Mały na pewno trafił do mnie już kilka dni po wypadku.
Dobre wiadomości są takie, że to co mu dolega obecnie, to porażenie spastyczne kończyn tylnych. Czyli wszystko pracuje, tylko trochę za bardzo. Rokowania są całkiem niezłe, jest duża szansa, że mu się to cofnie. W jakim dokładnie stopniu - tego nie sposób przewidzieć i nie bardzo jest jak na to wpłynąć. Ja jestem dobrej myśli (jako pacjent neurologiczny

).
Przykra wiadomość jest taka, że najbardziej wygląda to na działanie buta
Nie ma bezpiecznych podwórek dla takich maluchów, żeby nie wiem, jak miło wyglądały...W związku z powyższym na razie opracowałam taki plan:
1. W pierwszej kolejności szukać mu domu stałego - naj-naj-naj
2. Gromadzić środki na RTG - nie jest to super pilna sprawa, ale przydałoby się jednak zrobić. Raczej przyszłościowo mu się ten RTG przyda, niż teraz.
Jak widać, plan jest wielce skomplikowany
Fajnie by było jakby trafił do domu z jakimś ciut starszym, raczej spokojnym kotem o matczynym podejściu
Rówieśnik w jego wypadku to chyba nienajlepszy pomysł

No i dom musi być przygotowany, głównie na to, że czasami będzie mu trzeba wyprać zadek

Ale to zdaje się urok większości długowłosych kotków
Na razie przystrzyżenie portek, spodu ogona i reszty okolicy całkiem skutecznie sprawę załatwiło i nic nowego się nie przyczepia

A na imię dostał Gringo
