Już po dyżurze - wszystkie kotki z przyjemnością zjadły po odrobinie sparzonego mielonego indyka - Ewelina w zasadzie tylko to, choć jak później dostała też saszetkę whiskasa to nawet polizała. Kicia jest wycofana, leży skulona w kuwecie, dotknięta płacze. Nie ma gorączki (mierzenie jej temperatury to hardcore - w 2 osoby to robiłyśmy z Jadzią

- bez niej by się nie udało), biegunki, nadżerek ani zapchanego nosa, jednak zwija się w supełek i próby rozprostowania kota w celu obejrzenia czegokolwiek kończą się ostrą walką

Wszystkie kotki obsłużone - choć zastrzyk i smarowanie dziąseł Arletce możliwe tylko było dzięki Jadzi, ale i tak przypłacone ranami odniesionymi w boju

. Jak się robi cokolwiek bardziej inwazyjnego niż mycie uszek to Mańkę trzeba do przedsionka - inaczej leci bronić i jest ostra jazda. Dropsik kiepski zdrowotnie, choć chętnie je

Małe rudaski miały zaklajstrowane noski - trzeba czyścić, bo się rozłożą znów

Ktoś się odkłaczył bardzo intensywnie - podejrzewam Klimka, ale kto wie? Poza tym jedna z kup była dziwna - jaśniejsza niż normalnie i jakby z trawą w środku

Poza tym wszystko wydaje się być ok.
Nie zauważyłam kto na zdrowej ma biegunkę - w kuwecie wszystko wyglądało ok. Koty zdrowe, miziaste - nic tylko je do domów powydawać
