» Nie wrz 18, 2011 15:29
Re: Zulusiu byłeś największą miłością mojego życia...
Witacie Kochani...
Smutno, że odszedł kolejny kotek...
Niesprawiedliwy jest ten świat...
Wczoraj po raz pierwszy od dawien dawna się uśmiechnęłam...
Na początku lipca dostałam od Brata w prezencie bilet na koncert mojego ukochanego artysty - George Michaela...
I choć w ostatnich dniach nie miałam specjalnie nastroju, żeby jechać z wiadomych przyczyn, to nie żałuję...
Koncert był genialny i na chwilę pozwolił mi mniej myśleć o smutkach mojego życia...
Tak, to już 4 tygodnie...
We wtorek będzie dokładnie miesiąc...
Pustka jest tak ogromna, że mam wrażenie jakby go nie było znacznie dłużej...
Tego dnia o godzinie 20.56 zapalę świeczkę...
Będzie to smutny dzień...
Micuś na szczęście czuje się o wiele lepiej...
Dzisiaj dostanie ostatni antybiotyk.
Chodzi już na 4 łapkach, apetyt mu dopisuje, co oznacza zdecydowanie lepsze samopoczucie...
Co do jego spania, to sprawa jest dość skomplikowana...
Micula zwykł sypiać wtulony w Dina, wtedy wzajemnie się ogrzewali w chłodne dni - to wyjątkowa przyjaźń pomiędzy kotem i psem...
Teraz Dinuś jest pod opieką Pani Danki i już nie sypia na dworze.
Nie wiem, gdzie Micuś chodzi, ponieważ ma u mnie ma wiele możliwości noclegowania.
Na tarasie ma koszyk i ocieplaną budę.
Ponadto w bardzo chłodne noce zabieraliśmy go zawsze do domku i nadal zamierzamy tak robić.
Jednak Micuś po chwili bycia w domku, chce wyjść na dwór.
Nie wiem z czego to wynika i gdzie spędza w tej sytuacji noce...
Miłego dnia wszystkim...
Przypadek jest tylko batem, którego przeznaczenie używa do popędzenia tego, co i tak nieuchronne...