Spinca, już odpowiadam.Czaruś, zanim do mnie trafił był u Pani, która go uratowała.Był w fatalnym stanie i dlatego dał się złapać.Przeżył tylko on z rodzeństwa.To owoc miłości bezdomnej kotki i wychodzącego, długowłosego kocura.Pani go leczyła u mojej wetki, chociaż nie jest ze Stalowej Woli.Dręczyła go jej kocica i dlatego postanowiła go oddać, chociaż z bólem serca, dzwoniła potem do mnie, dowiadywała się o Czarusia, pytała też wetkę o niego.Wetka trochę żałowała,że zaszczepiła go za wcześnie i Czaruś dosyć ciężko to zniósł.Ale wyszedł na prostą.Ostatni raz był u weta w maju.W styczniu ważył 1,90, w maju 3,15, teraz zdecydowanie więcej, ale moja waga jest niezbyt dokładna.Wszystko jest w książeczce.Zostały mu tylko brzydkie dziąsła, z tym nie mogę sobie poradzić, ale nie bolą go chyba, nie zauważyłam w każdym razie.Poza tym nic mu nie dolega.Oczy czyste, sierść ładna, mięciutka, kuwetkuje, nie ma biegunek.Rozrabia jak zając w kapuście, jest naprawdę wyjątkowo energicznym kotem .Co je? Najczęściej surowe mięso.Daję im głównie wołowinę i kurczaka, indyka.Czaruś lubi też nerki i serca kurze, surowe.Tylko on i Julcia to jedzą, pozostałe nie tkną.Dostają raz na jakiś czas, głównie ze względu na Julcię, bo ją tuczę

Poza tym puszki, bardzo różne, ale zwykle dobrej jakości.Animonda, Applaws, Cosma,Miamor..itd.W Stalowej wielkiego wyboru nie ma.Gotowanego mięsa nie lubią, skubną trochę i odchodzą od misek, marnuje się , więc nie daję. Marusia kocha nabiał, dostaje więc serek bieluch, śmietankę, kocie mleczko,jogurt, ale jako dodatek.Czaruś się załapuje.Do picia wyłącznie woda.Mokre dostają raz dziennie, a suche jest zawsze w misce.Jedzą RC, Josera ( smakuje tak sobie), czasem Purinę.Acany nie tkną, Smilla była OK.Znowu, wyboru wielkiego nie mam.Czaruś powinien chyba mieć już lekką dietę, ale przy tylu kotach, a zwłaszcza chudziutkiej Julci to niewykonalne.
Dlaczego nie chodzę do weta? Z wielu powodów.Po pierwsze to dla kota stres, po drugie w lecznicy łatwo coś złapać, po trzecie nie mam powodu.Pewno czytałaś, że prosiłam wetkę o skonsultowanie Czarusia z kimś z SGGW, kiedy była na szkoleniu.Usłyszałam, że skoro nic niepokojącego się nie dzieje, dać kotu spokój, co też robię.
Juci daję już od jakiegoś czasu wapno ( homeopatyczne), Calcarea Carbonica i jest ogromna poprawa.Zdecydowałam wiec, ze Czaruś i Marusia też będą dostawały z myślą o wzmocnieniu ich.Dopiero zaczęłam.Niektórzy sceptycznie odnoszą się do homeopatii, ale nie zaszkodzi, a jeśli ma pomóc, to dlaczego nie?
A to dzisiejsze zdjęcia.Moje FeLV-ki, przyniosłam im kasztanka, były zainteresowane.Teraz śpią.
