Mruf chodzi po domu nabuzowana i szuka dziury w całym. a tu komuś spuści wpier*l, a tu otworzy szafę, zrzuci książki z regału, podziamga jakąś namiastkę folii (taśma klejąca na kopercie), rzygnie, pojojczy...
_ewidentnie_ się jej nie podoba, że ktoś mieszka w łazience.
siedziałam dziś w domu i obserwowałam ją z dużym zaciekawieniem, próbując obstawić co jeszcze wymyśli

. sądzę, że to tylko kwestia czasu aż zacznie sikać

. oby ten czas nie nastąpił nim Kosmita nie wróci do jopop

natomiast z Kosmitą ustaliliśmy pewien konsensus co do karmienia i idzie nam nieźle - wypracowaliśmy metodę, kiedy jego za bardzo nie boli, ja go nie zakrztuszam za często, on nie charczy potępieńczo i nie pluje, a jedyną niewygodą (oprócz uchlapanego kota, ręcznika, mnie i ścian łazienki) jest ból mojego wykręconego maksymalnie kręgosłupa.
ale dziś wieczorem po raz pierwszy:
1. jadł bez wyrywania się
2. smakowało mu (conva rozpuściłam nie w wodzie a w rosole)
3. zjadł cały posiłek na raz

[edit: to byłam ja Uschi]