dzisiaj wreszcie udało mi się odrobaczyć Miśkę, bo ostatnio dwa razy wypluła mi tabletkę
na szczęście dzisiaj była tak głodna, że nie zauważyła
wczoraj jak poszłam karmić koty i psa, to oczywiście lał deszcz, ja z parasolką i torbą, a za mną z hali leci Zdzichu, a zza budki wychodzi Miśka drąca się że jest głodna. Oczywiście były istne warczenia psa jak Zdzichu się spotkał z Miśką. Miśka tylko chapsnęła jeden kawałek kurzego żołądka i uciekła.
Zdzicha nie da sie odpędzić od miski. Nie dość, że dopiero zjadł na hali, to przychodzi wylizywać pod budki. Jak go odsuwam tak mocno, to się patrzy na mnie z miną "ty się dobrze czujesz?" i wcale sie nie obraża, tylko znowu lezie.
Co za nachalny męski typ
