Nasza kocia rodzinka. NiuniaFeLV+[']Wituś FeLV+Bunia lepiej.

Pewnie tak, ale jest coś takiego jak wola życia. Bez względu na wiek, stan zdrowia, ludzie pragną żyć.
Moja babcia miała raka, serce w strasznym stanie i nie mogli jej tego raka operować. Umarła w wieku pięknym, 86 lat, było jej strasznie ciężko, nie dostawała morfiny, ale przed samą śmiercią mówiła -

jeszcze chciałabym pożyć

olafen pisze:Pewnie tak, ale jest coś takiego jak wola życia. Bez względu na wiek, stan zdrowia, ludzie pragną żyć.
Moja babcia miała raka, serce w strasznym stanie i nie mogli jej tego raka operować. Umarła w wieku pięknym, 86 lat, było jej strasznie ciężko, nie dostawała morfiny, ale przed samą śmiercią mówiła -
jeszcze chciałabym pożyć

Każdy jest inny,a moja babcia leżała 15 lat sparaliżowana po wylewie i nie mówiła,potem po lekach ogłuchła i tylko płakała.Miała takie odleżyny,żywe mięso mimo opieki mojej matki.Nie wiem co ona by wolała bo nie mówiła

Dożyła 90 lat w łóżku.

To są takie trudne dylematy.
Myślę o Puni i zastanawiam się z nadzieja ze więcej przemawia za daniem jej szansy , chce upewnić sama siebie, ze dobrze robimy, pozwalając jej żyć.
Przekonuje sama siebie, ze ona nie cierpi, ze chce jeszcze żyć

Ola, według mnie Punia już cierpi. Przykro to pisać ale jej ostatnie zdjęcia to jakbym widziała Gagunię nie w sensie urody... ale cierpienia.
Musiałam brać silne leki abym mogła pogodzić się z tym co było nieuniknione. :cry:

Moja mama jej na pewno nie uśpi

Ania,vailet,smutno się czyta wasze historie kocie
Nie mogę sobie wyobrazić co czujecie

Moge tylko przesłac ciepłe myśli ............

olafen pisze:Moja mama jej na pewno nie uśpi

Jeżeli Punia jeszcze je sama...to trzeba oczywiście o nią walczyć jak najdłużej. :ok:

Gagusia już nie mogła jeść sama czy karmiona, bo nie mogła przełykać. :cry:

Ona przełyka - ale mało je. Nie ma za bardzo apetytu. Ale ten kk tez ją męczy.

Ola może ona przez KK tak teraz mało je?Jeśli nic nie będzie jadła i zero załatwiania siku,kupal
leżenie i szybkie chudnięcie to wiadomo że nic już nie da się zrobić

Tak było z obiema moimi
empatycznymi i mądrymi kotkami :cry:

Ona dostaje saszetki dla wątrobowców, papki, od lekarza i wczoraj zrobiła ogromnego kupala.
Mama jej te papki strzykawką podaje, i ona się wkurza, warczy w swój sposób, ale je. Nie jest to bardzo dużo, ale ona nigdy nie była szczególnie żarłoczna

I zjadła plasterek szynki - mały

olafen pisze:Ona dostaje saszetki dla wątrobowców, papki, od lekarza i wczoraj zrobiła ogromnego kupala.
Mama jej te papki strzykawką podaje, i ona się wkurza, warczy w swój sposób, ale je. Nie jest to bardzo dużo, ale ona nigdy nie była szczególnie żarłoczna

I zjadła plasterek szynki - mały

To dobrze że je :ok:

moja też mało je,a jako maluch wszystko by pożarła

No widzisz, raz je, raz nie. Jest cala przez te kroplówki obolała, nie chce do Częstochowy już jeździć, ale zobaczymy co będzie dalej. Mam myśli już o trumience dla niej

olafen pisze:No widzisz, raz je, raz nie. Jest cala przez te kroplówki obolała, nie chce do Częstochowy już jeździć, ale zobaczymy co będzie dalej. Mam myśli już o trumience dla niej

Ola, dopóki je to trzeba mieć nadzieję, nadzieję na lepsze jutro jak ja to piszę.
Strasznie mi żal Punieczki bo widać, że już jest bardzo obolała.