K-ów, raz lepiej raz gorzej ale nieustannie walczymy

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw wrz 15, 2011 10:43 Re: K-ów, raz lepiej raz gorzej ale nieustannie walczymy

przypominam tym, którzy zapomneli: tolek miał trzy zabiegi i za każdym razem usuwano mu narośl w pyszczku.. bez tego usuwania być może w końcu nie mógł by jeść.. musi być pod kontrolą, czy mu to nie odrasta.. mam wypuścić takiego kota w bezpieczne miejsce, czyli jakie? miszelino - może masz jakąś propozycję? propozycję miejsca bezpiecznego, gdzie ktoś będzie nad nim czuwał, i jak zauważy, że nie może jeść, zawiezie go do weta?
Obrazek

edit_f

 
Posty: 5076
Od: Śro gru 10, 2008 12:27

Post » Czw wrz 15, 2011 11:05 Re: K-ów, raz lepiej raz gorzej ale nieustannie walczymy

edit_f pisze:przypominam tym, którzy zapomneli: tolek miał trzy zabiegi i za każdym razem usuwano mu narośl w pyszczku.. bez tego usuwania być może w końcu nie mógł by jeść.. musi być pod kontrolą, czy mu to nie odrasta.. mam wypuścić takiego kota w bezpieczne miejsce, czyli jakie? miszelino - może masz jakąś propozycję? propozycję miejsca bezpiecznego, gdzie ktoś będzie nad nim czuwał, i jak zauważy, że nie może jeść, zawiezie go do weta?

Napisz do Marcopolo, on szuka kota na Modrzewiowa. Tosza mi pisała.
Wiem jedno: w kociarni Tolek bedzie sie meczył i to juz mi pachnie znecaniem sie nad zwierzeciem. :(
EDIT: Jak bedzie luzem w kociarni, to tez nikt nie bedzie wiedział, czy je, bo boi sie ludzi i przy ludziach do miski nie podchodzi. A koty go przegonia.
Na wolności ma szanse 50 : 50, ze narośl odrośnie. Ale to jest 50% szansy na zycie. W klatce szansa na zycie spada do zera.
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13549
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Czw wrz 15, 2011 11:16 Re: K-ów, raz lepiej raz gorzej ale nieustannie walczymy

Ja czegoś nie rozumiem. Chociaż może zacznę od tego, co rozumiem. Sytuacja Tolka jest taka, że żyje w ciągłym stresie i tak będzie do czasu, kiedy nie znajdziemy dla niego odpowiedniego miejsca. Był w Kociarni, ale Edyta musiała go zabrać na czas kontroli. I właśnie nie rozumiem dlaczego Tolek po tejże kontroli nie może wrócić na Kociarnię - oczywiście będzie to dla niego stres, ale u Edyty też żyje w stresie (a dodatkowo koty Edyty są w ogromnym stresie).

Dlaczego dla kota, który miał miejsce w Kociarni (i miał być zabrany tylko na chwilę z konkretnego powodu), nie ma już tego miejsca? A inne koty mają.

Może mi ktoś wyjaśnić? Bo tutaj nie chodzi o to, czy jest to dla niego dobre miejsce, czy nie. Jest to miejsce tymczasowe do czasu znalezienia lepszego rozwiązania.
Baksiu ['] 17.01.2010, Ginuś ['] 14.01.2019.
Bardzo za Wami tęsknię i czekam na tę chwilę, kiedy się znów spotkamy po drugiej stronie...

anna09

Avatar użytkownika
 
Posty: 3983
Od: Pon maja 28, 2007 11:37
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw wrz 15, 2011 11:18 Re: K-ów, raz lepiej raz gorzej ale nieustannie walczymy

miszelina pisze:
edit_f pisze:przypominam tym, którzy zapomneli: tolek miał trzy zabiegi i za każdym razem usuwano mu narośl w pyszczku.. bez tego usuwania być może w końcu nie mógł by jeść.. musi być pod kontrolą, czy mu to nie odrasta.. mam wypuścić takiego kota w bezpieczne miejsce, czyli jakie? miszelino - może masz jakąś propozycję? propozycję miejsca bezpiecznego, gdzie ktoś będzie nad nim czuwał, i jak zauważy, że nie może jeść, zawiezie go do weta?

Napisz do Marcopolo, on szuka kota na Modrzewiowa. Tosza mi pisała.
Wiem jedno: w kociarni Tolek bedzie sie meczył i to juz mi pachnie znecaniem sie nad zwierzeciem. :(
EDIT: Jak bedzie luzem w kociarni, to tez nikt nie bedzie wiedział, czy je, bo boi sie ludzi i przy ludziach do miski nie podchodzi. A koty go przegonia.
Na wolności ma szanse 50 : 50, ze narośl odrośnie. Ale to jest 50% szansy na zycie. W klatce szansa na zycie spada do zera.

a więc podaj mnie do sądu.. bo trzymając go u siebie znęcam się nad nim i znęcam się nad swoim kotem..
w ogóle nie znasz chyba Tolka, bo przy mnie do miski podchodzi, a zakładając że jestem człowiekiem, Tolek do miski przy człowieku podchodzi.. kochane jest mówić o czymś, o czym się niewiele wie..
Obrazek

edit_f

 
Posty: 5076
Od: Śro gru 10, 2008 12:27

Post » Czw wrz 15, 2011 11:28 Re: K-ów, raz lepiej raz gorzej ale nieustannie walczymy

edit_f pisze:
miszelina pisze:
edit_f pisze:przypominam tym, którzy zapomneli: tolek miał trzy zabiegi i za każdym razem usuwano mu narośl w pyszczku.. bez tego usuwania być może w końcu nie mógł by jeść.. musi być pod kontrolą, czy mu to nie odrasta.. mam wypuścić takiego kota w bezpieczne miejsce, czyli jakie? miszelino - może masz jakąś propozycję? propozycję miejsca bezpiecznego, gdzie ktoś będzie nad nim czuwał, i jak zauważy, że nie może jeść, zawiezie go do weta?

Napisz do Marcopolo, on szuka kota na Modrzewiowa. Tosza mi pisała.
Wiem jedno: w kociarni Tolek bedzie sie meczył i to juz mi pachnie znecaniem sie nad zwierzeciem. :(
EDIT: Jak bedzie luzem w kociarni, to tez nikt nie bedzie wiedział, czy je, bo boi sie ludzi i przy ludziach do miski nie podchodzi. A koty go przegonia.
Na wolności ma szanse 50 : 50, ze narośl odrośnie. Ale to jest 50% szansy na zycie. W klatce szansa na zycie spada do zera.

a więc podaj mnie do sądu.. bo trzymając go u siebie znęcam się nad nim i znęcam się nad swoim kotem..
w ogóle nie znasz chyba Tolka, bo przy mnie do miski podchodzi, a zakładając że jestem człowiekiem, Tolek do miski przy człowieku podchodzi.. kochane jest mówić o czymś, o czym się niewiele wie..


zarzucanie Miszelinie, że nie zna Tolka jest co najmniej nie na miejscu, bo to Ona zna Twojego kota najlepiej (oprócz dyżurów co drugi dzień na kociarni i tak jest tam prawie codziennie) i wie co mówi. Jeżeli je u Ciebie w domu to mu lepiej niż na kociarni, bo tam przy człowieku nie chciał jeść, mimo, że siedział biedak w klatce 3 miesiące a u Ciebie jest chyba 3 tygodnie, może nie aż tyle.
A jak koty kociarniane będą się nad nim znęcać to będzie dla niego lepiej?
Rozumiem, że p. Stefana też nie mam pytać o miejsce?

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw wrz 15, 2011 11:36 Re: K-ów, raz lepiej raz gorzej ale nieustannie walczymy

Tweety pisze:
edit_f pisze:
miszelina pisze:
edit_f pisze:przypominam tym, którzy zapomneli: tolek miał trzy zabiegi i za każdym razem usuwano mu narośl w pyszczku.. bez tego usuwania być może w końcu nie mógł by jeść.. musi być pod kontrolą, czy mu to nie odrasta.. mam wypuścić takiego kota w bezpieczne miejsce, czyli jakie? miszelino - może masz jakąś propozycję? propozycję miejsca bezpiecznego, gdzie ktoś będzie nad nim czuwał, i jak zauważy, że nie może jeść, zawiezie go do weta?

Napisz do Marcopolo, on szuka kota na Modrzewiowa. Tosza mi pisała.
Wiem jedno: w kociarni Tolek bedzie sie meczył i to juz mi pachnie znecaniem sie nad zwierzeciem. :(
EDIT: Jak bedzie luzem w kociarni, to tez nikt nie bedzie wiedział, czy je, bo boi sie ludzi i przy ludziach do miski nie podchodzi. A koty go przegonia.
Na wolności ma szanse 50 : 50, ze narośl odrośnie. Ale to jest 50% szansy na zycie. W klatce szansa na zycie spada do zera.

a więc podaj mnie do sądu.. bo trzymając go u siebie znęcam się nad nim i znęcam się nad swoim kotem..
w ogóle nie znasz chyba Tolka, bo przy mnie do miski podchodzi, a zakładając że jestem człowiekiem, Tolek do miski przy człowieku podchodzi.. kochane jest mówić o czymś, o czym się niewiele wie..


zarzucanie Miszelinie, że nie zna Tolka jest co najmniej nie na miejscu, bo to Ona zna Twojego kota najlepiej (oprócz dyżurów co drugi dzień na kociarni i tak jest tam prawie codziennie) i wie co mówi. Jeżeli je u Ciebie w domu to mu lepiej niż na kociarni, bo tam przy człowieku nie chciał jeść, mimo, że siedział biedak w klatce 3 miesiące a u Ciebie jest chyba 3 tygodnie, może nie aż tyle.

gdybym miała uwierzyć, że miszelina zna lepiej tolka ode mnie, to równie dobrze mogłabym uwierzyć, że ty go znasz jeszcze lepiej od miszeliny.. a ty nawet nie wiesz, że jadł na kociarni.. bywałam u niego równo często, jak często widziała go miszelina..
to wszystko przykre, bo w tym wszystkim, nie chodzi Ci przecież o Tolka..
Obrazek

edit_f

 
Posty: 5076
Od: Śro gru 10, 2008 12:27

Post » Czw wrz 15, 2011 11:37 Re: K-ów, raz lepiej raz gorzej ale nieustannie walczymy

anna09 pisze:
Może mi ktoś wyjaśnić? Bo tutaj nie chodzi o to, czy jest to dla niego dobre miejsce, czy nie. Jest to miejsce tymczasowe do czasu znalezienia lepszego rozwiązania.


ale ten kot może tam nie dotrwać lepszego rozwiązania, jak mam to inaczej wyjaśnić? Nie ma Was na dyżurach na kociarni to nie wiecie a z drugiej strony deprecjonujecie doświadczenia osób, które są tam stale.

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw wrz 15, 2011 11:37 Re: K-ów, raz lepiej raz gorzej ale nieustannie walczymy

Ale kociarnia jest w tym momencie najlepszym miejscem dla Tolka. Kufel czy Olo zrobili gigantyczne postępy w catroomie. Wypuszczenie Tolka teraz, przed zimą, kilka tygodni po zabiegu może być wyrokiem. Czy nie można kompromisowo dać mu szansy na kociarni, a kiedy do wiosny nie będzie lepiej, to go wypuścić w miejscu, na którego znalezienie będzie czas.
I wiecie co, ten podział na Twoje, Moje, Nasze koty nie jest fajny. Koty mają to w nosie, ale nie ludzie.
Obrazek Obrazek

lutra

 
Posty: 5183
Od: Czw kwi 05, 2007 13:02

Post » Czw wrz 15, 2011 11:40 Re: K-ów, raz lepiej raz gorzej ale nieustannie walczymy

edit_f pisze:Na wolności ma szanse 50 : 50, ze narośl odrośnie. Ale to jest 50% szansy na zycie. W klatce szansa na zycie spada do zera.

a więc podaj mnie do sądu.. bo trzymając go u siebie znęcam się nad nim i znęcam się nad swoim kotem..
w ogóle nie znasz chyba Tolka, bo przy mnie do miski podchodzi, a zakładając że jestem człowiekiem, Tolek do miski przy człowieku podchodzi.. kochane jest mówić o czymś, o czym się niewiele wie..[/quote]

Co prawda stoję z boku i nie jestem bezpośrednio zaangażowana w sprawę, ale pozwole sobie wyrazic moje zdaniem.

Po pierwsze wydaje mi się że nikt nie chce źle dla kota. jednakże uważam że jesli kot po kilku miesiącach "obcowania" w człowiekiem w kociarni musi być łapany podbierakiem to powrót na kociarnię nie jets dobrym pomysłem

1. czytałam że boi się kotów - więc puszczenie luzem odpada

2. nie wyobrażam sobie socjalizacji takiego kota poprzez wsadzenie go do klatki, moim zdaniem to go naprawdę może zabić

Zwłaszcza że u Ciebie je przy człowieku na kociarni się nie odważył mimo wielu tygodni bycia tam

Wydaje mi się że najrozsądniej jest albo znaleźć mu miejsce gdzie będzie miał budkę/ szopę, jedzenie i odpowiedzialnego człowieka który da mu żyć w spokoju ale będzie kontrolował jego stan, i w razie potrzeby reagował albo znalezienie mu cierpliwego, doświadczonego DT / DS BEZ KOTÓW gdzie jedna osoba będzie go powoli przekonywać że świat i ludzie nie są źli

Wrzucenie go do klatki w miejsce gdzie jest wiele innych kotów jest moim zdaniem najgorszym możliwym rozwiązaniem
Obrazek

FUNDACJA STAWIAMY NA ŁAPY - NASZ WĄTEK NA FB https://www.facebook.com/stawiamynalapy/

katgral

 
Posty: 3407
Od: Pt gru 29, 2006 19:04
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw wrz 15, 2011 11:44 Re: K-ów, raz lepiej raz gorzej ale nieustannie walczymy

lutra pisze:Ale kociarnia jest w tym momencie najlepszym miejscem dla Tolka. Kufel czy Olo zrobili gigantyczne postępy w catroomie. Wypuszczenie Tolka teraz, przed zimą, kilka tygodni po zabiegu może być wyrokiem. Czy nie można kompromisowo dać mu szansy na kociarni, a kiedy do wiosny nie będzie lepiej, to go wypuścić w miejscu, na którego znalezienie będzie czas.
I wiecie co, ten podział na Twoje, Moje, Nasze koty nie jest fajny. Koty mają to w nosie, ale nie ludzie.


Amelka zgadzam się że wypuszczenie jest ryzykowne z uwagi na jego stan zdrowia i ten kot MUIS być pod kontrolą , ale rozwiązanie - klatka do wiosny jest moim zdaniem równie złe o ile nie gorsze. A wypuszczenie kota który panicznie boi się innych kotów do pomieszczenia pełnego napastników nie chyba najgorszym co można wymyślić. Moja tymczaska Jaga (kot ofiara) z zeszłego roku przez 3 tygodnie była SAMA w mieszkaniu z moimi dwiema kotkami, dwa razy dziennie przychodzili je ludzie karmić. Po 3 tygodniach z kota był wrak, sikający i mieszkający na szafkach w kuchni, przerażony, wpadający w stupor na widok kota :(

Podkreślam że nie uważam że należy go wypuścić pod blok do karmicielek, ale może rozważyć miejsce gdzie będzie wolnym kotem z opiekunem.
Obrazek

FUNDACJA STAWIAMY NA ŁAPY - NASZ WĄTEK NA FB https://www.facebook.com/stawiamynalapy/

katgral

 
Posty: 3407
Od: Pt gru 29, 2006 19:04
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw wrz 15, 2011 11:49 Re: K-ów, raz lepiej raz gorzej ale nieustannie walczymy

edit_f pisze:gdybym miała uwierzyć, że miszelina zna lepiej tolka ode mnie, to równie dobrze mogłabym uwierzyć, że ty go znasz jeszcze lepiej od miszeliny.. a ty nawet nie wiesz, że jadł na kociarni.. bywałam u niego równo często, jak często widziała go miszelina..
to wszystko przykre, bo w tym wszystkim, nie chodzi Ci przecież o Tolka..


myślałam, że o nim rozmawiamy. Jeżeli dostrzegasz jakieś drugie dno to mnie oświeć.
Na razie to ja poddaję Ci rozwiązania gdzie mógłby trafić, ale wszystko jest źle jeszcze nawet bez zapytania o szczegóły.
Nie mnie decydować o jego losie, bo to Twój tymczas ale ja decyduję o kotach na kociarni i jeżeli mówią mi dziewczyny, że kot przy człowieku nawet nie je mimo, że jest tam tyle miesięcy to o jakim lepszym rozwiązaniu my rozmawiamy skoro u Ciebie nie boi się jeść przy Tobie

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw wrz 15, 2011 11:57 Re: K-ów, raz lepiej raz gorzej ale nieustannie walczymy

lutra pisze:Ale kociarnia jest w tym momencie najlepszym miejscem dla Tolka. Kufel czy Olo zrobili gigantyczne postępy w catroomie. Wypuszczenie Tolka teraz, przed zimą, kilka tygodni po zabiegu może być wyrokiem. Czy nie można kompromisowo dać mu szansy na kociarni, a kiedy do wiosny nie będzie lepiej, to go wypuścić w miejscu, na którego znalezienie będzie czas.
I wiecie co, ten podział na Twoje, Moje, Nasze koty nie jest fajny. Koty mają to w nosie, ale nie ludzie.


to dla informacji, że nie mogę decydować o losie kota, który jest własnym tymczasem, bo nie jest pod opieką fundacji. Równie dobrze mogłabym powiedzieć, że masz wypuścić na ulicę Babę a Ty mi na to możesz pokazać ... no, cokolwiek :wink:
Kufel i Olo zrobili postępy, bo mieli w nosie inne koty, Tolek się ich panicznie boi co skrzętnie wykorzystują. Po raz trzeci proponuję fundację p. Stefana, ma pod opieką naszą niewidomą koteczkę (a ona ma luz i przestrzeń), opiekę lekarską gwarantują tam dziewczyny z Dobrego Weta, bo albo on do nich jeździ albo one tam przyjeżdżają. Jeżeli się znajdzie dla niego jakieś miejsce to oczywiście mógłby wtedy stamtąd iść do domu. P. Stefan nie kolekcjonuje kotów a Tolek może złapał by oddech

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw wrz 15, 2011 12:00 Re: K-ów, raz lepiej raz gorzej ale nieustannie walczymy

Czasem tak dziwne koty znajdowały domy. zjawiali się ludzie, prosząc o takiego kota do adopcji, który nie ma szans. Może to jest opcja. Jaki on jest w stosunku do ludzi? Agresywny, czy żyjący obok?

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw wrz 15, 2011 12:03 Re: K-ów, raz lepiej raz gorzej ale nieustannie walczymy

ja tylko potwierdzę:
tolek w klatce siedział w transporterku i był kompletnie niewidoczny, każdą okazję ucieczki chwytał i zwiewał.
tolek na catroomie nie jadł, nie bawił się, nie poruszał i w zasadzie nie oddychał przy człowieku, a po podłodze walały się kłęby białego futra. a próba dotknięcia kończyła się wciskaniem się w kąt rury z przerażonym piszczeniem.

tyle wiem, nic więcej nie mówię, nie opowiadam się po stronach, proszę mnie nie bić...

Kocuria

 
Posty: 4075
Od: Nie kwi 02, 2006 12:47
Lokalizacja: Kraków / Tricity

Post » Czw wrz 15, 2011 12:10 Re: K-ów, raz lepiej raz gorzej ale nieustannie walczymy

Tweety pisze:
anna09 pisze:
Może mi ktoś wyjaśnić? Bo tutaj nie chodzi o to, czy jest to dla niego dobre miejsce, czy nie. Jest to miejsce tymczasowe do czasu znalezienia lepszego rozwiązania.


ale ten kot może tam nie dotrwać lepszego rozwiązania, jak mam to inaczej wyjaśnić? Nie ma Was na dyżurach na kociarni to nie wiecie a z drugiej strony deprecjonujecie doświadczenia osób, które są tam stale.

Agnieszko, ale ja nie pytałam o dobre rozwiązanie, bo na razie tutaj takiego nie ma. Ja tylko pytałam dlaczego kot (Tolek), który był na Kociarni i było dla niego miejsce i który miał być zabrany tylko na chwilę (na czas kontorli), stracił to miejsce na i jest problem, aby tam wrócił. Moje (czy kogokolwiek) bywanie, czy nie, na dyżurach w tej sprawie nie ma nic do rzeczy.
Baksiu ['] 17.01.2010, Ginuś ['] 14.01.2019.
Bardzo za Wami tęsknię i czekam na tę chwilę, kiedy się znów spotkamy po drugiej stronie...

anna09

Avatar użytkownika
 
Posty: 3983
Od: Pon maja 28, 2007 11:37
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google Adsense [Bot] i 99 gości