HISZPANIA- URWANY OGON,POLAMANY KOT- POMOCY!!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto wrz 06, 2011 12:09 Re: HISZPANIA- URWANY OGON,POLAMANY KOT- POMOCY!!!

...........

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Wto wrz 06, 2011 12:11 Re: HISZPANIA- URWANY OGON,POLAMANY KOT- POMOCY!!!

Obrazek Obrazek

ewick

Avatar użytkownika
 
Posty: 5976
Od: Pon lis 27, 2006 16:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto wrz 06, 2011 16:34 Re: HISZPANIA- URWANY OGON,POLAMANY KOT- POMOCY!!!

Dzięki Ewcia. :piwa:

Kejt74

 
Posty: 48
Od: Nie lut 21, 2010 16:22

Post » Śro wrz 07, 2011 13:03 Re: HISZPANIA- URWANY OGON,POLAMANY KOT- POMOCY!!!

Wczoraj poszlam do Hiszpanki i jej meza z kartka i tekstem przetlumaczonym w google :? . B.mili. Mowili,ze Canes byli dwa dni temu! Przyjechali , rozejrzeli sie, kota nie spotkali i odjechali 8O Przeciez mieli moj nr tel, zeszlabym pod blok i chociaz wskazala gdzie bywa kot i o jakiej porze (oczywiscie glownie wtedy, gdy dostaje jedzenie, potem zwykle odchodzi, czasm lezy na trawce, w cieniu...) Dziwne dzialanie.

Hiszpanie twierdza,ze kot ma urwany ogonek i zlamana lapke od ok. 2mcy, a ogon z czasem sie skraca (martwica?i odpadanie tkanek :( )Nie wiem czemu dotad niczego nie zrobili, by mu pomoc. Dzis chcieli probowac go lapac do normalnego transportera, ale to przeciez nierealne...Kolezanka ciut mowiaca po angielsku zadzwonila do Canes zapytac do ktorej sa otwarci i ile kosztuje ewentualne wypozyczenie klatki-lapki. 200Euro :? pod koniec pobytu nie ma mowy o takiej sumie do wylozenia przeze mnie :cry: Za to Canes powiedzieli,ze prawdopodobnie przyjada dzis o 17-18. Mam nadzieje,ze za darmo, bo inaczej lezymy 8O Moze uda sie cos zadzialac... Modlcie sie...Oby sie udalo!!!!!!!Bardzo sie denerwuje i boje, czy jak go juz odlowia, nie uspia....?

Kolejny raz odezwe sie pojutrze z Polski.Jutro caly dzien w podrozy.

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Śro wrz 07, 2011 21:27 Re: HISZPANIA- URWANY OGON,POLAMANY KOT- POMOCY!!!

tabo10 pisze:Jestem zrozpaczona i zalamana, to wszystko co nmi pozostalo z wakacji tu- przykro mi,ze Was zawiodlam i nie takiej postawy ode mnie oczekiwaliscie.


Zrobiłaś wszystko na miarę swoich możliwości i sytuacji, w której się znalazłaś. Czy można było zrobić coś inaczej, lepiej, gorzej, tego się nie dowiemy i nie nam to oceniać. Takie jest przynajmniej moje zdanie.

Z SMS od tabo10, wiem, że CANES byli z klatką dziś, ale kot nie wszedł do niej. Mają przyjechać jutro. Najważniejsze, że wiedzą o całej sytuacji i że na nią zareagowali. Obszerną relację napisze pewnie sama tabo10, jak już wróci.

Spokojnej podróży :ok:

Do tabo10: może CANES nie dzwonił do Ciebie, bo byli poinformowani, że nie mówisz po hiszpańsku i angielsku. Dobrze, że sobie nie "odpuścili ".

issey32

 
Posty: 3621
Od: Śro maja 18, 2011 9:39

Post » Śro wrz 07, 2011 23:45 Re: HISZPANIA- URWANY OGON,POLAMANY KOT- POMOCY!!!

Ojej coś się dzieje, wreszcie :)

Kociu daj sie złapać, wyleczyć, wykastrować, znaleźć domek :ok:

tabo10 - daj spokój, flaki sobie wyprówałaś żeby coś zaradzić, podejrzewam, że ten wyjazd z wypoczynkiem miał niewiele wspólnego, nie miej do siebie wyrzutów sumienia, a nadzieję, że go złapią i doprowadzą do porządku :))
Obrazek

Amanli

 
Posty: 722
Od: Wto sie 23, 2011 17:23
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw wrz 08, 2011 23:13 Re: HISZPANIA- URWANY OGON,POLAMANY KOT- POMOCY!!!

Tabo wróciła - po kota przyjechali z Canes, ale nie złapali. Będą dalej próbować - więcej pewnie sama napisze... Może za kilka dni ktoś tam zadzwoni i się zapyta? Oby się udało.

Kejt74

 
Posty: 48
Od: Nie lut 21, 2010 16:22

Post » Pt wrz 09, 2011 11:41 Re: HISZPANIA- URWANY OGON,POLAMANY KOT- POMOCY!!!

.... biedny kociak :cry: .... biedna tabo10 ... :cry: kociak będzie siedział Tobie w głowie - nam zresztą też chociaż tylko kibicujemy :kotek: :kotek:
PLUTO - pies :) rasy bratnia dusza - już w DS !!!!
Obrazek

animalon

 
Posty: 1642
Od: Sob lis 27, 2010 8:48
Lokalizacja: zachodniopomorskie ... i reszta świata

Post » Pt wrz 09, 2011 20:59 Re: HISZPANIA- URWANY OGON,POLAMANY KOT- POMOCY!!!

Doleciałam. Jestem i piszę.
Canes przyjechał przedwczoraj. Młody chłopak. Nie mówił po angielsku. Chciał zacząć łapanie kota wielkim podbierakiem. Ostro zaprotestowałam. Skończyłoby sie skutecznym wystraszeniem kota i kompletnym przepłoszeniem go. Poprosiłam na migi o klatkę - łapkę. Na szczęście chłopak zrozumiał. Wyciągnął ją z samochodu, ustawił i włożył do środka jedzenie. Żadnej ścieżki :conf: , wyraźnie mu się spieszyło. A przecież niemożliwe jest złapanie dzikiego kota w sekundę!!! W Polsce niejednokrotnie godzinami wyczekiwałam aż jakiś wejdzie do klatki-łapki. Trzeba czasu i cierpliwości. Tam chyba jej zabrakło. W dodatku wg mnie klatka była brudna i nosząca wyraźnie zapach innych zwierząt. Kot podszedł, obwąchał, nawet był zainteresowany pachnącym wewnątrz żarełkiem, ale nie udało się. Wiedział,że próbujemy zamach :evil: I mądry kot odszedł... Chłopak zwinął sprzęt i odjechał :( Zostałam na placu boju z zapasem żarcia, załamana i zrezygnowana. Kot wkrótce wrócił, najadł się do syta i szczęśliwy zniknął. Chłopak obiecał przyjechać powtórnie wczoraj. Poprosiłam tamtejszą parę Hiszpanów, którzy okazali się Brytolami o nadzór i pomoc. Wprawdzie wytłumaczyli gościowi z Canes gdzie mieszkają i obiecali,że pomogą nazajutrz, ale co z tego wyszło i czy wogóle coś już nie wiem...
Zostawiłam tej Brytyjce suchą karmę, mięso wołowe, wątróbkę i kilka saszetek Feliksa. Wytłumaczyłyśmy,że nazajutrz wyjeżdżamy i już nie będziemy w stanie pomóc, a tym bardziej karmić kotów. Obiecała,że ona to zrobi. Muszę wierzyć,że tak będzie. Oprócz chorego rudego kota, była jeszcze karmiąca/ciężarna? ruda koteczka,młodziutka i malutka kotka czarno-biała oraz śliczna domowa trikolorka (najpewniej wyrzucona-nikt się nią przez 2tyg. nie zainteresował, w okolicy nie było nawet miseczki z wodą a upał okropny,serce mi pęka jak ona da sobie radę? :cry: ). Jeszcze wczoraj rano o 6.00 przed odjazdem ją nakarmiłam. Nie daje mi to wszystko spokoju, nie mogę zapomnieć, w porach ich karmienia nie mogę sobie znaleźć miejsca. Jestem psychicznie wykończona i mam dość Hiszpani i minionych wakacji.
Dziękuje Wam wszystkim za wsparcie,śledzenie wątku, za smsy do mnie od Issey i telefon do Canes. Wszystko to nieoceniona pomoc Kochani! Gdyby nie Wy, nawet tyle by się nie udało.
Kobieta stamtąd dostała ode mnie kilka adresów organizacji pomagającej kotom w Hiszpanii, czy je wykorzysta(chodziło mi o np. sterylizację kotek), ale czy tym ludziom się zechce w to wszystko angażować skoro do tej pory nic nie zrobili...? O swoje koty dbają owszem, kilka bezdomnych widziałam ta pani dokarmia, ale czy "moje" będzie jak skończy się karma, którą zostawiłam?Jak poradzą sobie "moje hiszpańskie" koty? Nie mogę narazie nawet o tym myśleć , bo łzy mi napływają do oczu, a w domu moje stado czeka, więc muszę znów działać.

Może za kilka dni znów by tam zadzwonić..?

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Sob wrz 10, 2011 10:05 Re: HISZPANIA- URWANY OGON,POLAMANY KOT- POMOCY!!!

... tab10... szkoda mi cebie , wiem co to znaczy bezradność wobec cierpienia zwierząt. Ja po Armenii mam taką traumę .Tylko tam zniezulica odbija się bardziej na psach - bite, przepędzane, potrącone przez samochodyi pozostawione same sobie. Płakałam, płakałam i nie mogłam się otrząsnąć. Byłam "zakałą" wycieczki. Po dwóch dniach pobytu zastanawałąm się jak wytrzymam jescze 10 dni. NIGDY WIĘCEJ NIE POJADĘ takich krajów.... Zamiast odpoczynek to męczarnia - we dnie i w snach.... :cry: :cry: :cry: Moze ta pani faktycznie postara się skuteczne pomóc temu kotkowi.... powodzonka. Zrobiłaś mega akcje ... pozdrawiam
PLUTO - pies :) rasy bratnia dusza - już w DS !!!!
Obrazek

animalon

 
Posty: 1642
Od: Sob lis 27, 2010 8:48
Lokalizacja: zachodniopomorskie ... i reszta świata

Post » Sob wrz 10, 2011 11:15 Re: HISZPANIA- URWANY OGON,POLAMANY KOT- POMOCY!!!

Tabo10, nie martw się, koty sobie poradzą. W Andaluzji śmietniki nie zamarzają nigdy, a w miejscowościach portowych koty dobrze wiedzą, gdzie się zakręcić, żeby rybak coś rzucił ;)
Powiem więcej - radziły sobie przed Twoim przyjazdem, poradzą sobie i po Twoim wyjeździe. Pomyśl o tym w ten sposób.

Co do trikolorki, widuję tu czasem takie koty na ulicach, nie wiem, pewnie potomkowie kiedyś porzuconych, że niepoprawne politycznie pomysły do głowy przychodzą :roll: ostatnio właśnie na wsi kobita wyciągała takie trikolorkowe, długowłose kocięta z okienka piwnicy swojego domu "bo włażą cholery a potem wyjść nie potrafią". Wiejskie koty a piękne... tylu "syjamskich" chodzących luzem po wsiach też nigdy nie widziałam.
Obrazek
ten po prawej, na przykład... wolnożyjący kot w parku w Kadyksie :roll: no przecież piękny jest.

Bryska4

Avatar użytkownika
 
Posty: 19048
Od: Sob paź 25, 2008 17:59

Post » Wto wrz 13, 2011 18:05 Re: HISZPANIA- URWANY OGON,POLAMANY KOT- POMOCY!!!

animalon pisze:... tab10... szkoda mi cebie , wiem co to znaczy bezradność wobec cierpienia zwierząt. Ja po Armenii mam taką traumę .Tylko tam zniezulica odbija się bardziej na psach - bite, przepędzane, potrącone przez samochodyi pozostawione same sobie. Płakałam, płakałam i nie mogłam się otrząsnąć. Byłam "zakałą" wycieczki. Po dwóch dniach pobytu zastanawałąm się jak wytrzymam jescze 10 dni. NIGDY WIĘCEJ NIE POJADĘ takich krajów.... Zamiast odpoczynek to męczarnia - we dnie i w snach.... :cry: :cry: :cry: Moze ta pani faktycznie postara się skuteczne pomóc temu kotkowi.... powodzonka. Zrobiłaś mega akcje ... pozdrawiam


mój Boże, jakże Cię rozumiem!!! Wiem co znaczy być "zakałą" wakacji :cry: Też NIGDY WIĘCEJ NIE POJADĘ - NP. DO GRECJI!!! Czułam się tam jak w schronisku na Paluchu! W Hiszpanii było ciut lepiej, przynajmniej aż tyle kotów nie miało kk! Ale psychicznie się podłamałam.. A gdyby jeszcze bezdomne psy się trafiły...nie chcę nawet myśleć! Koty jakoś lepiej to znoszą, o ile nie są chore...

Co z moim rudaskiem, serce mi pęka. i z trikolorką, ona taka domowa, nie wiem jak da radę, tak piła dużo przy mnie, a tam ani miseczki z wodą w okolicy ... :placz: Boże...

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Wto wrz 13, 2011 18:11 Re: HISZPANIA- URWANY OGON,POLAMANY KOT- POMOCY!!!

Bryska4 pisze:Tabo10, nie martw się, koty sobie poradzą. W Andaluzji śmietniki nie zamarzają nigdy, a w miejscowościach portowych koty dobrze wiedzą, gdzie się zakręcić, żeby rybak coś rzucił ;)
Powiem więcej - radziły sobie przed Twoim przyjazdem, poradzą sobie i po Twoim wyjeździe. Pomyśl o tym w ten sposób.


Co do trikolorki, widuję tu czasem takie koty na ulicach, nie wiem, pewnie potomkowie kiedyś porzuconych, że niepoprawne politycznie pomysły do głowy przychodzą :roll: ostatnio właśnie na wsi kobita wyciągała takie trikolorkowe, długowłose kocięta z okienka piwnicy swojego domu "bo włażą cholery a potem wyjść nie potrafią". Wiejskie koty a piękne... tylu "syjamskich" chodzących luzem po wsiach też nigdy nie widziałam.
Obrazek
ten po prawej, na przykład... wolnożyjący kot w parku w Kadyksie :roll: no przecież piękny jest.


te koty nie wychodzą spod bloków, a do morza trzeba przejść przez ruchliwą autostradę, nie dadzą rady... Poza tym tam nie ma kutrów, rybaków... Ten chory nie da rady bez dokarmiania, niczego nie upoluje ze złamaną łapą i żywą raną ogona- obawiam się,że doczeka się jedynie zakażenia :cry:

czy ta trikolorka, syjamy są oswojone, może by im szukać nowych domków?

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Wto wrz 13, 2011 20:30 Re: HISZPANIA- URWANY OGON,POLAMANY KOT- POMOCY!!!

tabo10 pisze:czy ta trikolorka, syjamy są oswojone, może by im szukać nowych domków?


Te "syjamskie chodzące luzem po wsiach", o których pisałam, były zwykle oswojone i często nawet dawały się głaskać bez problemu. Tyle, że to były czyjeś koty, wiejskie, podwórkowe, mające swoje miski z jedzeniem i wodą i swoich właścicieli. Wychodzą sobie poza własne podwórka, jak i na polskich wsiach.

Bryska4

Avatar użytkownika
 
Posty: 19048
Od: Sob paź 25, 2008 17:59

Post » Wto wrz 13, 2011 20:43 Re: HISZPANIA- URWANY OGON,POLAMANY KOT- POMOCY!!!

Kotom wolnożyjącym w Hiszpanii pomaga też chyba fakt, że śmieci najczęściej wystawia się w worku na ulicę - kotom łatwiej się do nich dostać niż do zamkniętego kubła na śmieci - przynajmniej tak było w Andaluzji (Granada). Jak mijałam pożywiające się stado, kilka kotów zaczęło iść w moją stronę z położonymi uszami, warkotem w gardłach i okładając się ogonami, kilka oderwało się od jedzenia gotowe do akcji... w życiu się tak kota nie bałam jak wtedy - zwłaszcza, że było ich powyżej 10 sztuk :strach: Twoim też się uda :ok: :ok: mam nadzieję
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Adocus, Blue, misiulka, nfd i 151 gości