Zawiozlam dzis Tysonka do nowego, cieplego i kochanego domku!!!Szczescie przeogromne spotkalo biedaczka na stare lata! Pani ma juz jedna trzyletnia rezydentke i bardzo chciala dla niej towarzysza. Rozsadnie podchodzi do sprawy, nie chciala mlodego, bo sama juz nie mloda, samotna i nie wie ile pozyje... I wybrala takiego wlasnie biedaczka, po przejsciach. Nawet nie chciala go wczesniej ogladac.
Przyjela go cieplo, z ogromnym smutkiem wysluchala jego historii wyrazila nadzieje, ze to koniec jego cierpien i samotnosci (pozostaje jeszcze kwestia akceptacji rezydentki

) i zapraszala mnie goraco w odwiedziny Tysonka.
Jestem bardzo szczesliwa!!!!
