Puszatku, dobrze to ujęłaś - cyrk na kółkach

Teraz jest bez porównania spokojniej, niż to było na początku, kiedy Krzysio lał, gdzie popadnie i oznaczył w mieszkaniu wszystko, co zdołał. Był wtedy jeszcze tym "nowym", niepożądanym intruzem. A ja byłam kłębkiem nerwów, co się też kotom udzielało. Teraz jest inaczej, ponieważ zmieniłam pracę niedawno, nie ma mnie po całych dniach w domu, kiedy wracam, witają mnie trzy stęsknione futerka, ogonki w górze, nie widać, żeby się coś działo, myślę, że pod moją nieobecność obywa się bez zbędnych ekscesów.
Niunia i Krzysio potrafią się zająć same sobą. Pięknie się bawią, myszką, kulką z folii itd. kiedy śpią, śpią w kłębuszku, spokojnie. Mają typowe kocie "głupawki". Chrapek jest trochę "inny", no i te jego napady agresji. Czasem wygląda to tak, że goni i bije innego kota tylko dlatego, że ten prowokuje go swoją ucieczką, przyzwyczajony, że Chrapek to zagrożenie. Niestety, czasem po prostu przeprowadza desant z zaskoczenia. Coraz częściej wydaje mi się, że on jest po prostu o mnie zazdrosny...
Rozsądek mówi mi, żeby poszukać Krzysiowi domu, serce - wiadomo co, doświadczenie podpowiada, żeby nie podejować decyzji zbyt pochopnie, a ja tak często robię, czego poźniej żałuję
Ewa, to, co piszesz - zgadzam się w stu procentach. Ale w praktyce po prostu odkładam myślenie o przyszłości na później. Nie tylko o Krzysia przyszłości, swojej też
Jakich nowości wczoraj nie napisałam? Krzyś oczywiście przytył, waży teraz ok. 4,4 kg. Śpi ze mną, co powoli daje mi się we znaki, jestem cały czas "połamana"

Kiedy ma "głupawkę", rozrabia jak pijany zając w kapuscie, szkoda, że zwykle jest to między 3 i 4 nad ranem. Jest bardzo nieufny w stosunku do "obcych w domu".
Generalnie - fajny z niego kocurek
