Kolacja Kulokota: Klakier: "No dawaj szybko, dużo, no już. Dobra, może być granulat, tylko dużo, no dawaj". Po czym słuchać już tylko chrupanie. Mir Murka: "Saszetka? Ta sama co rano? Nie, już nieświeża. Nie zjem. O, otwierasz nową? No daj.... E, znudziła mi się. Co tam masz, granulat? Jaki? Klakiera? Smaczny, już dobrze, trochę zjem." Zjada kilkanaście granulek i odchodzi.
ja jak otwieram Animondę to kolejka ,potem wąchanie i jak nie pozwalam bo to dla Lusi to ukradkiem podjadają ,jak pozwole zainteresowanie znika dobrej nocki.
A my już po śniadaniu. Panna pięknie zjadła swojego renala, a teraz siedzi przy szafce i prosi o chrupki. Zaraz jej dam. Podam jeszcze leki Klakierowi i dzień będzie można uznać za rozpoczęty.
Dziś łapiemy resztę rudasków spod baraku, bardzo się martwię, żeby się udało.
w zeszłym roku na cmentarzu spędziłyśmy parę godzin na łapance ,od świtu. 6 maluchów,udało się ale po bardzo długim czasie(a słońce prażyło niemiłosiernie) ,3 na podbierak ,mama przyszła do kociąt . Mam nadzieje że i te przyjdą ,są malutkie ,szkoda pierdółek