Tasmania i Tycia - świat jest czarno-biały III

Shalom - tu chodzi o zanęcanie przez matki córeczek niby w zasięgu tego samego miasta a jednak troszku tak jakby za rzadziuśko do mamuś przychodzących. Jak się zanęca? Na jedzonko pachnące dzieciństwem oczywizda

Mnie mama nie zanęca...

Nie znam Twoich uwarunkowań :wink:

Mieszkacie za blisko czy za daleko?
Wybacz pytanie.
Cholera.Chyba znowu zachowałam się jak ten taki duży w zderzeniu ze skorupami :roll:

W tym samym mieście. 20 min autobusem miejskim, włącznie z dojściem.
Za to ja zanęcam mamę wypadami na siłownię, do teatru.

W ten sposób :idea:

Pięknie

AYO pisze:Shalom - tu chodzi o zanęcanie przez matki córeczek niby w zasięgu tego samego miasta a jednak troszku tak jakby za rzadziuśko do mamuś przychodzących. Jak się zanęca? Na jedzonko pachnące dzieciństwem oczywizda

A Ty myślisz, ze 500 km to jakaś przeszkoda? bywam rzadko, a jak dzwonię w niedzielę to mama opowiada jaki pyszny i ciekawy obiad zrobiła, a jaki deser na potem planuje :twisted:

może nie wpadnę w tej samej chwili, ale tęsknię, więc trochę swój cel osiąga :twisted:

mnie to można zanęcić najwyżej nowymi nabytkami książkowymi

Moja mama jest zawiedziona jak na pytanie co bym chciała dostać mówię że jakąś tam książkę

a potem dostaje książkę i cos jeszcze, bo przecież ksiażka to za mało, takie nic :lol:

kiedyś wyszłam na abnegatkę, bo powiedziałam, że nie chcę kosmetyków na imieniny, tylko książkę, bo większa frajda :roll:

shalom pisze:Moja mama jest zawiedziona jak na pytanie co bym chciała dostać mówię że jakąś tam książkę a potem dostaje książkę i cos jeszcze, bo przecież ksiażka to za mało, takie nic

Dokładnie tak

Ale jednocześnie sama chce dostawać książki i dostaje je i oczywiście czyta i wymienia się ze mną i przyjaciólmi.

ALE.. przynajmniej ulubioną moją czekoladę dołoży, jakby książka nie była pełnym prezentem

Książka + czekolada + kocyk + wolne popołudnie to połączenie idealne. Bez czekolady byłoby ledwie niemal idealne

Mama zanęca mnie również "przyjdź córeczko, muszę swoje tysionc pińcet sto dziwińcet kotów zawieźć do weterynarza, a sama nie dam rady" :twisted:

Ale to nie działa tak jak jagnięcina :roll:

Zdjęcia kiepskiej jakości, ale uznałam, że muszą ujrzeć światło dzienne. Tycia, pożegnawszy się z mordowaniem, znalazła sobie nową męską pasję: piłkę nożną.
Fotki robione w odstępie kilkunastu minut, a ona przez cały czas się wgapiała w spoconych panów w koszulkach :twisted:

NO!
Ganiają i coś się wreszcie dzieje. I trzeba pilnować jak to spadnie na moją stronę, żeby to pogonić i zamordować :mrgreen:

Tycinka kochana:)
fanka futbolu sie znalazła. u nas tv z doopa jeszcze jest i Xelmak uwielbia z gory patrzec na obraz. chyba lepiej widzi wtedy :mrgreen:

albo fabuła ciekawsza sie robi

zanęcanie siostry jedzeniem to prosta sprawa.
Pasibrzucho, mam jeszcze dwie jagnięce nóżki w zamrażalniku i dostęp do tych, co jeszcze biegają.
Tudzież czosnek, rozmaryn i wino w dużych ilościach.

Jej siostro, nawet nie wiesz, jak mnie tym udźcem (przekazanym Anniezoo) uszczęśliwiłaś. Bowiem hedonistką jestem i kocham jeść :mrgreen:

Tasmania i Tycia - świat jest czarno-biały III

Kto przegląda forum