Przepraszam, że się nie odezwałam, ale byłam w podróży na drugi koniec Polski
Aluś przywitał mnie lepszym humorem niż ostatnio, po kilku głaskach rozmruczał się na całego i tulił główkę do ręki. Nadal ma jednak lepsze i gorsze dni. Trudno mu się dziwić, siedzi zamknięty w klatce a weci nie mają tyle czasu, żeby miziać wszystkie koty na szpitaliku. Wracam we wtorek i jadę odebrać kolejne kocie po zabiegu, więc znowu go odwiedzę. Boję się, że w końcu weci powiedzą, że oni zrobili już wszystko, co było można i trzeba go zabierać. Będę wtedy w czarnej .....