Dzis po wieczornym.
Mialam pomoce az dwie, najpierw Beatka zadzwonila ze przyjedzie mi pomoc, a potem przyjechala mloda Natalia, ktora jest bardzo chetna do pomocy.
Dziewczyny zrobily kawal roboty, Natalia sie przyucza wiec zrobila tzw smierdzaca robote - no musi byc frycowe

Beatka obleciala zdrowa i rowniez pomogla mi na kwarant.
Super dziewczyny dziekuje.
Wiec tak: wszystkie ok na kw.oprocz Zyty ktora ma straszliwie zapakowany nos i nie moze oddychac, katar niesamowity nosek przemylam, spiczki wyciaglam ta mala gruszeczka,
ale sama jeszce nie je wiec ja nakarmilam dosc zjadla, trroszeczke jej nalozylam na miseczke i dalam do budki zobacze jutro czy sie chwycila jedzonka.
Na jezyczku ma tez takie jakby nadzerki ale nie specjalnie wyglada mi to Kalici, posmarowalam jej Caridentem - dziala.
Biedna ta kocina.
Ale dzis goraczki nie miala ani rano ani wieczorem i to juz idzie ku lepszemu, moze ten nowy antyb.juz zaczyna dzialac, synolux to byl za slaby dla niej.
Leki te ranne i wieczorne podane oraz zastrzyki.
Rude zakonczyly, wiec jutro wszystkie trzy do kont.po poludniu.
Okazuje sie na kociarni jest taka masc o ktorej wczoraj pisalam Baneocin w witrynie na gornej polce.
Biedronek cos smutny wogole nie chcial wyjsc z boksu choc mial otwarty.
Na zdrowej:
Gapa dostal dzis ostatni Unidox /10 dni/ wcale nie wyglada na chorego.
Smole ropieje oczko i ma zaczerwienione nie wiem czy to nie kolidowac bedzie z ta sterylka, bo moze jaki stan zapalny /albo sie pobily/ i znowu nam sie kot rozlozy a w boksach miejsca nie ma.
Beatka posmarowala jej neomecyna.
Pro-kolin dla Klimka dostarczony.
Odebralam po poludniu wynik Miodka wiec to samo powtarza sie 3xz rzedu zawyzone WBC czyli biale cialka oraz GRANS nie wiem co to w kazdym badz razie wskazuje to na stan zapalny ale czego nie wiadomo, trzyska w porzadku bo mial jaks tam test.
Ale sa takie uzgodnienia z racji tego ze on bardzo dobrze sie czuje to damy spokoj z tym ciaglym badaniem przez jakis czas i jesli nic sie nie bedzie dzialo niepokojacego to powtorka dopiero za jakie 3-4 tyg. i zobaczymy.
Miodek jest taki za jedzeniem, ze rano jak musial byc na czczo to juz nie mogl wytrzymac wiec musialam zabrac ze soba jedzenie i miseczke zeby po pobraniu zaraz mu dac w lecznicy.
Dziekuje bardzo Marze ze poratowala mnie z transportem, bo mialo byc inaczej ale sie zmienilo u Wiesia w pracy i ma do niedzieli jedynki.
Jakby nie Mara to dzis by koty u weta nie byly, Miodek to jeszcze bo nic wielkiego sie nie dzieje ale Zyta
Rano polece ja nakarmic i zmierzyc goraczke.
SMIECI wyrzucone.