Długo nic nie pisałam, bo wyjechaliśmy się trochę pourlopować i nie mieliśmy dostępu do netu.
Bercik ma się nieźle, choć niestety nadal nie fantastycznie.. Walczymy jeszcze z wykwitem drożdżaków na uszach, który uaktywnił się po (wreszcie:)) zwalczeniu świerzbowca.. No i przede wszystkim z rozwolnieniem

Jutro do laboratorium trafi po raz kolejny koopa, żeby wykluczyć te nieszczęsne lamblie, z którymi już walczyliśmy i ewentualnie kokcydia (choć wetki twierdzą, że kokcydia są mało prawdopodobne). Do tego wczoraj Bercik miał pobraną krew na określenie poziomu witaminy B12 i kwasu foliowego. Na wyniki niestety trzeba poczekać aż tydzień, bo tego badania nie robi się w Polsce tylko w Niemczech, ale ma nam potwierdzić albo wykluczyć ewentualne zaburzenia wchłaniania z uwagi na przykład na przerost flory bakteryjnej w układzie pokarmowym.. Chciałabym wreszcie, żeby udało się ustalić co ten bidok ma z brzuszkiem, żeby można mu było w końcu skutecznie pomóc.. Póki co, jest na diecie sensitive i na szczęście ciągle przybiera trochę na wadze

Przed naszym wyjazdem odwiedziła nas też behawiorystka.. I niestety potwierdziła nasze obserwacje. Bercik jest nieco nadaktywnym kotem, jest w ciągłym ruchu i cały czas coś zaprząta jego uwagę. Kiedy przebywa z Ciekawską, skupia się na niej.. A ona potrzebuje swojej bezpiecznej niczym niezakłóconej przestrzeni.. Zdaniem behawiorystki, jego atakowanie Ciekawskiej nie wynika ze złośliwości czy chęci zdominowania jej (i tu się bardzo zgadzam). To jest dla niego po prostu sposób rozładowania emocji, a im bardziej ona się stresuje i broni, tym bardziej on się nakręca.. Konkludując, szanse na ich dogadanie się w długiej perspektywie czasu są znikome i mogą zostać okupione problemami zdrowotnymi (od stresu) Ciekawskiej.. Na to jednak ja nie mam wewnętrznej zgody

Dlatego właśnie ruszyliśmy z ogłoszeniami Bercika..

Szukamy mu najlepszego domu na świecie
