no tak, tak... tak jak pisze Gosia...
byliśmy. dostał Filodendron szczepionkę na grzyba i dzisiaj powiem Wam, że jakoś to zdecydowanie lepiej wygląda.
musiałam mu zrobić "kozę" w drugim pokoju... siedzi biedak sam i jest załamany
dałam mu jeść rano, to zaczął konsumować dopiero jak do niego poszłam drugi raz i pomyziałam... bidulek
w sumie jak dzisiaj patrzę na niego, to się zastanawiam czy to na pewno grzyb
no bo czy po jednym dniu już by była taka poprawa. przedwczoraj to ucho wyglądało jak podrapane. wczoraj było czerwone... a dzisiaj normalne blade i tylko na tym co było zadrapane, jest sucha zasklepiona skóra...
nos - w sensie taka obwódka ciemniejsza, wygląda tak samo.
ja to sobie tak pomyślałam, że może... że może... ale proszę Was nie śmiejcie się
że może Filuś się opalił...
jak Obama był w ogródku, to koty tak średnio wypuszczałam, bo on je trochę gonił. teraz mają ogródek do swojej dyspozycji: Filuś i Amberka latają sobie na luzie, a James i czasem Szejna - na smyczkach, bo zwiewają.
i Filuś buszuje po ogródku chyba najwięcej ze wszystkich kotów. i to uszko, które takie było czerwone jest akurat białe - w sensie sierść biała, skóra prześwituje, więc słońce mogło opalić. tak samo przy nochalu. delikatna skórka i mało już sierści... a słońce było dość mocne przecież przez ostatnie dni...
się zastanawiam co to może być...
