Tommy urodził się na budowie, prawdopodobnie przez dziką kotkę. I pewnie żyłby sobie tam dalej ze swoją mamusią, gdyby panowie robotnicy nie postanowili uratować go.... i przynieśli do wylęgarnii ( którą się opiekuje). Tommim nikt się nie chciał zająć, nie miał kto bo nie ma żadnych mamuś, koty po prostu bały się małego wrzeszczącego głodnego Tommiego. Panowie mieli zabrać kociaka z powrotem do jego mamy, ale za to mały Tommie wylądował na środku ulicy.... Na szczęście został znaleziony i znów wrócił do wylęgarnii. Ludzie dokarmiający tam koty zadzwonili do mnie i tym oto sposobem Tommie jest u mnie w domu. Jest wielkim zwolennikiem Mixola, robi siusiu i ładne bobki. Pokichuje, ale mam nadzieję, że Jego organizm zwalczy choróbkę sam. Śpi, je i śpi w objęciach Misia Pluszowego






