Dzięki za słowa otuchy.
Cóż poradzić, że mnie moja fizis nie bardzo przypada do gustu.
Rzadko jestem z siebie zadowolona w tym względzie, ale na szczęście dość siebie samą lubię.
Tego mam za dużo, tamtego za mało, nie urodziłam się brunetką nad czym ubolewam od zawsze chyba

, a od blondynki gorszą rzeczą jest tylko ciemna blondynka.
Lata świetności

mam za sobą więc pozostaje mi tylko starzeć się z godnością.
Dwadzieścia lat temu byłam przekonana, że będąc w obecnym wieku będę mieć za sobą co najmniej dwie ingerencje chirurgiczne maskujące metrykę.
Tymczasem choć z chirurgią mam dość częsty kontakt, to preferencje mi się zmieniły i bliżej mi do ortopedy niż plastyka.

Może kiedyś wezmę kredyt i ulokuję go w botoksie.
Nie będzie to prędko, bo moja córka pogrąży mnie w kredytach na wieki wieków amen.
Jeszcze spłacam jej kurs efektywnego uczenia się, a ona już planuje osiemnaste urodziny

, później zafunduje mi wesele

, a później zrobi ze mnie babcię

, a później botoks nie będzie mi już potrzebny.
Hm...
