Wraz z grupą wspaniałych ludzi prowadzimy codzienne, sukcesywne poszukiwania obejmujące tereny Mierzyna i Gumieniec, rozwiesiliśmy też w okolicy i na różnych portalach internetowych ogłoszenia - po Bolusiu jednak nie ma ani śladu

Boluś miał ciężkie życie - urodził się na przystanku tramwajowym, gdzie spędził pierwsze lata życia. Zabrany został stamtąd ranny, wyleczyliśmy go i znaleźliśmy dom - poza Szczecinem, z możliwością biegania po lesie. Boluś doskonale daje sobie radę na dworze, jednakże nie teraz, kiedy nie może nawet otworzyć pyszczka. Przypuszczamy, ze może wędrować - miejsce w którym zaginął obfituje w kocie gniazda i zapewne jako obcy przepędzany jest przez rezydentów.
Boluś jest bardzo przyjazny - i reaguje na swoje imię.
Dziś mija już 6 dzień. On gdzieś tam jest i umiera powolną śmiercią głodową. Bardzo prosimy wszystkich mieszkańców Szczecina - rozglądajcie się za Bolusiem. Każda pomoc na wagę złota!
