» Czw sie 25, 2011 9:07
Re: JALA (JASIA) FiV+ - ODESZŁA ZA TĘCZOWY MOST (24.08.2011)
Napiszę tutaj.
Wczoraj wieczorem rozmawiałam z wetem prowadzącym Jasię o wynikach sekcji. Nie będę się może rozpisywać ale powtórzę to co zasygnalizowałam w wątku Grzywsona: Jasia nie miała szansy na wyleczenie.
Odeszła w kilkadziesiąt sekund po podaniu połowy dawki środka znieczulającego.
FIV dokonał w jej organizmie totalnego spustoszenia.
Jak chyba u większości kotów z FIV doszło u niej do niewydolności nerek i wątroby. Wątroba była całkowicie marska, chcociaz jeszcze na usg wydawało nam się, że jakaś jej część pracuje. Nerki również przestały pracować.
O wyglądzie śledziony wet opowiedział mi dość obrazowo ale myślę, że wobec tego co napisałam wyżej - nie ma potrzeby przytaczać opisu.
Dziwny twór, o którym sądziliśmy, że jest nowotworem okazal się zupełnie czymś innym i w sumie mniej istotnym.
Wiem, że to głupio zabrzmi ale myślę, że historia choroby Jasi z ostatnich kilku tygodni jest bardzo pouczająca. Wydaje się, że wszystko potoczyło się tak szybko. Zwłaszcza, że Jasia była zadbanym kotem a wyniki badań praktycznie do samego końca miała "przyzwoite, jak na kota po przejściach i z FIVem".
Okazało się, że wirus nie próżnował.
Tylko Jasia nic nie dała po sobie poznać.
Śpij spokojnie, Zielonooka (*)
OUT OF ORDER 