lutra pisze:Miszelino, ja wiem, że są ograniczenia finansowe, ale np. ja jeżdżę z fretką do weta od 10 dni codziennie, paliwo kosztuje, leki kosztują, że o moim czasie i samym kocie nie wspomnę, więc jeśli wydamy więcej na lepszy (suchy) lokal, to wydamy mniej na weterynarza, bo koty nie będą chorować (z powodu zimna i wilgoci), nie trzeba będzie wozić ich do weta, kroplówkować, karmić na siłę super frykasami... myślę, że rachunek będzie taki sam, a komfort kotów większy, a my będziemy mieć czas na np głaskanie i dopieszczanie swoich tymczasów itp.
Ja to wszystko wiem, tylko trzeba rozwazyć wszelkie za i przeciw. I poza tym nie masz gwarancji, ze w nowym lokalu wszystko bedzie ok. Po przeczyszczeniu studzienki w ubiegłym roku tez miało być w porzadku, a wyszło jak zwykle. Juz nie mówiac o tym, ze dotychczasowych nakładów nikt nie zwróci, a nowy lokal tez raczej nie bedzie funkiel nówka, tylko do remontu (znowu koszty...). BTW w zimie w kociarni jest nawet za goraco, a teraz przy osuszaczu jest naprawde sucho. Przeszkadza brak światła dziennego.
Ja sie wcale nie upieram, ze jest idealnie, bo nie jest. Ja tylko staram sie wypośrodkować. Wielopole tez idealne nie było, o czym wszyscy wiedza.
Idealnie byłoby miec Kocia Chatke przystosowana do kocich potrzeb. EDIT: I jak tam wyniki inspekcji? Wywalili nas juz czy jeszcze nie?