Klosio dziś wieczorem został uśpiony.
Nie chciałam żeby się męczył, bardzo cięzko mi bylo podjąć tą decyzje.
Od 2 tyg bardzo sie pogorszyło, mimo kroplowek, antybiotyku i lekow. Miał dobry dzień w sobote, sporo zjadł a od niedzieli rana siedział cały czas na fotelu, robił pod siebie, cały pyszczek miał w ropie. tak go bolało że nie mogł jesć i dziś trzeci dzień jak nic nie jadł

Nadżerki w pyszczku miał od mocznicy wiec antybiotyk pomagał na jakis czas a teraz juz bardzo szybko poszło.
W sumie był pod opieka trzech weterynarzy i każdy z nich od dawna namawiał na zakończenie leczenia. Miałam jeszcze nadzieje ze i tym razem dzielny Klosio zwalczy choróbsko. Ale ono niestety coraz bardziej niszczyło jego. Nie chciałam przedłużać cierpienia...
Pochowałam go w ogródku. Śpij spokojnie Klosiu. Byłeś taki dzielny i kochany.
