Pasibrzucha pisze:Selya, trzymając się użytego przez Ciebie porównania - nie rezygnować z jazdy samochodem, ale zacząć zapinać pasy
Nikt tu nie chce Cię atakować, wszyscy jesteśmy kotolubni do granic możliwości i leży nam na sercu zapobieganie wszelkiemu możliwemu nieszczęściu.
To, że przez tyle lat nic się nie stało, to naprawdę ogromne szczęście, ale i przypadek, na który nie należy zbytnio liczyć. Kot to kot, zauważy nagle choćby gołębia i w amoku się zapomni i za nim wyskoczy...
Skopiuję z innego wątku to co tam napisałam:
nie mogę zaprzeczyć, powiedzieć, że nie macie racji, tylko jest jeden problem uwielbiam koty, bo mam podobny charakter do nich, nie potrafię sobie wyobrazić żeby i odebrać coś co kochają, słońce, wylegiwanie się na nim, a siatka w drzwiach balkonu, bo jest tylko taka opcja w tej kamienicy, równa się właśnie z odebraniem im tego. One się rwą na balkon, gdy otwieram w drugim pokoju lufcik kombinują jakby na niego wskoczyć i poczuć wiatr i słońce w sierści... wtedy otwieram im balkon i są wtedy na prawdę nieziemsko szczęśliwe... nie potrafimy im tego zabrać.