Mam smutną wiadomość.
Dzwoniła do mnie dzisiaj zapłakana Duża Docusia, powiedziała, że Docuś umarł. Dzisiaj pochowali go na cmentarzyku przy bytomskim schronisku.
Docusiu, dałeś nam tyle miłości, radości, choroba Cię zmogła.
Tam, gdzie jesteś już nic nie boli. Pamiętaj o nas koteczku i ... do zobaczenia... kiedyś.
Wkleję kilka zdjęć Docenta, z czasów pobytu u mnie na tymczasie.












Docuś miał kiedyś dom, ale jego pan umarł a jemu zawalił się świat bo wylądował w schronisku.
Nie radził sobie zupełnie, na szczęście znalazł się ktoś, kto go stamtąd zabrał do domu na tymczas i obiecał poszukać stałego domu, gdzie mógłby zamieszkać już na zawsze.
Docuś nie jest młodym kociakiem, ma ok. 16 lat, pewnie dlatego tak lgnie do człowieka, chce być blisko, jak najbliżej. Ma delikatny żołądek dlatego musi jeść delikatne jedzonko, np mięsko.
To śliczny kot, taki dostojny, tak by chciał mieć znowu dom, stały dom.
Nie zostało mu wiele życia, tym bardziej chciałby kochać i być kochanym, znowu kochanym, tak bardzo, jak był kochany przez swego poprzedniego pana.
To bardzo grzeczny kot, nie drapie mebli, najszczęśliwszy jest wtedy, gdy może przytulić się do człowieka i zasnąć.
Aktualizacja: 27.11.2010 r. Docenty zamieszkał na stałe w Zabrzu.
Aktualizacja 2: Docuś 21.08.2011 r. przekroczył TM. [']