Ojej to choć dobrze że podziwiasz. Zachód to w trakcie dopiero.Musi wyschnąć, muszę zdrowia złapać i będę nad nim dalej działać.
A wiesz skąd ten pomysł?raz jeden jedyny widziałam i to całkiem niedawno takie niebo.Nad Tęczą.To jedno z miejsc gdzie karmię kotki.Zresztą tragiczne miejsce o bardzo przykrej i bolesnej historii.Ponad tydzień temu o zachodzie przed wielka burzą z piorunami, niebo miało właśnie taki niesamowity odcień.Róż biskupi wymieszany z błękitem i granatem.Niesamowity widok.
No walczę z grypą.Wyjścia nie ma. Najwazniejsze że już mi przestało jeżdzić w brzuchu.Koszmarne uczucie.I w głowie mniej się kreci.Trochę sił powraca powoli.
Tak zachody są wyjątkowe. Najpiękniej wygladają na takiej zupełnie pustej dużej odkrytej przestrzeni.Wtedy widać cały urok Nieba.
Wiesz to dziwne . Ja jakoś specjalnie nigdy nie wpartywałam się w Niebo.Nawet w latach młodzieńczych miłości.Zaczęłam je dopiero uważniej zauważać jak mi odeszli Rodzice.I odkryłam że jest NIESAMOWITE!!!Posiada jakaś taką wyjątkową moc i głębię a zarazem tajemnicę.Teraz zawsze jak mi ciężko patrzę w Niebo.