Dziś rano przyszedł do mnie Pugiś (jak zwykle) na kolana, na poranną kawę
patrzę zaspana, a całe ucho we krwi ma
Oględziny kota wykazały, że pozbyliśmy się w końcu kła (miał podwójne kiełki, skubaniec nie chciał wypaść)

Wytarłam zwierzątko mokrą chusteczką.
Wstał K. - więc Pugiś poszedł się przywitać - słyszę
"co ta Pani Ci zrobiła, biedaku, że taki wylizany jesteś?"
