seidhee pisze:I jak tam sytuacja? Ja właśnie czytam "Sztukmistrza" - bardzo mi się podoba

Cały Singer jest rewelacyjny. Choć niektóre powieści są bardzo do siebie podobne (Pokutnik, Niewolnik).
Co do kotek. Z Coco były komplikacje, bo miała szycie niemal na cały brzuch. Sterylka aborcyjna niestety, ale tak też było u Laury, która jednak miała małe nacięcie i bardzo ładnie zszyte (dziś już nic nie widać). Po prostu zrobiłam ogromny błąd zmieniając veta. Kotki mam teraz na tabletkach i teraz postaram się te kotki karmiące dotąd wysterylizować (przynajmniej tę zupełnie oswojoną), bo już prawie mam na jedną sterylkę, choć pamiętam, że mam jeszcze dług za poprzednią.
Z Ritą i Rusałką, które teraz stoją w kolejce do kastracji to było tak, że jedna z nich, Rita, okociła się i straciła miot (nie wiem, czy to możliwe, ale wydaje mi się, że udusił jej te kotki obcy kocur, ale już nie będę tłumaczyć dlaczego, bo za długo). Po kilku dniach ta druga, jej siostra z jednego miotu też się okociła i zaczęły razem je karmić. Ale straszne cyrki robiły z tymi kotkami, przenosiły je w najrózniejsze miejsca i jeden z trzech kotków przypłacił to życiem. Teraz jak przyniosły je do piwnicy w domu, to zorientowałam się, że one mają koci katar i to zaawansowany. Szczęście w nieszęściu, że antybiotyk miałam za darmo. Już są w formie, bawią się, biją i mają niesamowity apetyt. I są w domu, kocice przychodzą czasem na chwilę.

A wracając do Coco. Cudownym przypadkiem dowiedziałam się, że kolega mojego ojca robi sterylki z bocznym nacięciem i to jest podobno dużo bezpieczniejsze dla kotki. I on także doprowadził do normalnego stanu Coco i to za darmo. Zdjął jej te paskudne szwy, dał antybiotyk itp. Teraz do niego pojadę z kotką i mam nadzieję, że będzie dobrze. A i duży plus, że mam tym samym do lecznicy 5 razy bliżej niż dotąd.