Jest źle

- mała (okazuje się, że to dziewczynka - obecnie o wdzięcznym imieniu Frania) dziś rano była ospała, nie chciała jeść i była bardzo ciepła. Miałam dyżur na KCh więc Ala pojechała z nią do Lupusa. Mała miała 40,4C, ma świerzba usznego i powiększone wszystkie węzły chłonne. Dostała całą baterię zastrzyków dziś i drugą porcję na jutro do zrobienia przeze mnie. Jak przyszła do domu, zjadła w końcu i trochę się ożywiła. Teraz leży i się pucuje, ale chwilę temu spała. O odrobaczeniu nawet nie było mowy - to mogłoby ją w tej chwili zabić. Uszy wczyszczone i zakroplone Oridermylem (?)