To ja jeszcze a propos kotow i nie wychodzenia. Bialas jest ze stajni. Zyla "na wolnosci" jakies 2 lata mniej wiecej. Ktos wzial kociatko sliczne do domu a potem dal mu kopa, albo samo sobie gdzies poszlo i sie zgubilo.
Ze zlapaniem jej w celu kastracji byly ogromne problemy.
W czasie pobytu w domu u Sabiny i Ofelii okazalo sie, ze dzika to ona na pewno nie jest, choc udawala jak mogla.
Adoptowalam ja. Przez pierwsze 3 dni siedziala za zaslonka w moim pokoju a w wolnych chwilach skakala na klamke. Potem przestala. Przez nastepne pol roku przy otwieraniu drzwi zewnetrznych uciekala w najdalszy kat, zeby jej nie wyrzucic. Dopiero po ponad roku zdecydowala sie wyjrzec na klatke schodowa.
Wielokrotnie czytalam o tym, ze koty urodzone i wychowane w domu kloca sie o wychodzenie i usiluja uciekac na klatke miedzy nogami osob wchodzacych i wychodzacych.
Prosze - nie mowcie mi, ze latwiej z kanapowca zrobic podworkowca niz odwrotnie
Wszystko zalezy od konkretnego kota. Uogolnienia w tym momencie robia kotom krzywde. Nie wyobrazam sobie Czarnej na podworku - ona miala kiedys dom i to dobry, nie byla w nim krzywdzona, od poczatku nie bala sie ludzi. "Na wolnosci" jakos sobie poradzila, skoro zyje, ale widocznie sie jej nie spodobalo, bo reakcje na otwarte drzwi ma podobne jak Biala...
One obie udowadniaja mi codziennie, ze zycie typowo domowe to wlasnie to, czego chca. Poznaly te cholerna wolnosc. Wiedza jakie sa jej blaski i cienie.
Jestem dzis zirytowana i jesli to wszystko za ostre to bardzo przepraszam tych, co moga sie poczuc ewentualnie urazeni.