Jukka ma dom
Tyle, że na razie tylko na papierze
Takiego numeru nie wyciął nam jeszcze żaden kot
Wiedźma umówiła się z miłym panem, który do niej zadzwonił, na spotkanie przedadopcyjne. Ponieważ w domu jest już kocia dama w wieku 1,5 roku, to uznałyśmy, że od razu zabierzemy małą by zobaczyć jak rezydentka ustosunkuje się do nowego nabytku i na miejscu zdecydujemy czy Jukka zostaje czy nie.
Dom bardzo fajny z ciepłym podejściem do kociastych, duży drapak, masa zabawek. Mama z synem 20 + . Chłopak, bo to to "jego" ma być kotka bardzo ujmująco do Jukki podchodził, jakoś tak się nie wstydził niuniać do niej i się rozczulać jaka śliczna i malutka
Spisałyśmy umowę, pogadałyśmy sporo, mała się trochę rozkręciła i zaczęła łazić. I tu zong

Jakoś dziwnie stawia tylną łapkę

W pierwszej chwili myślałyśmy, że to w ramach chodzenia nisko przy podłodze, ale po wnikliwej obserwacji stwierdziłyśmy, że coś nie halo. Tylna nóżka jest stawiana na całej stopie aż do piętki, a nie tak jak powinno być czyli na paluszkach i poduszkach

Dodam, że w trakcie szaleństw w klatce z bratem nic niepokojącego nie było widać

Obmacałyśmy łapkę w te i we wte i nic, nie ma bolesności, nie jest spuchnięta, no nic
Ku wielkiemu żalowi chłopaka i pani zapakowałyśmy małą spowrotem, dziś na 11 Wiedźma leci z nią do CC. W zalezności od diagnozy i zaleceń nowy pan przyjedzie odebrać dziewczynkę z lecznicy, lub gdy będzie taka konieczność mała zostanie jeszcze kilka dni u nas. Mam nadzięję, że to jakaś duperela - naciągnięty przy zabawie mięsień czy coś podobnego.