Od dziecka wychowywałam się z kotem, więc kiedy usamodzielniłam się:) zapragnęłam mieć kociego towarzysza:) w moim domu kotki zawsze były "wychodzące" ,więc zdawałam sobie sprawe, że teraz mieszkając w warszawskim bloku posaidania kotka bedzie troche inne

Decyzja -czas na kota była bardzo spontaniczna- po wejsciu na stronke schroniska Na Paluchu , zobaczylam w maju takie cos białego z niebieskimi oczkami (nigdy nie mialam rasowego kota), byl w kwarantannie,wiec musialam cierpliwie czekac.
Teraz wiem, że kicia nazywa sie Sissi

Regularnie dopytywałam o Sissi ale.... okazało sie ze jest chora i w zlym stanie no i ze .... jestem 3 w kolejce po nia(!)

Minęło zaledwie kilka dni a natknęłam się na pania,ktora ratuje koty i ma ich naprawde sporo w mieszkaniu (!), prawie wszystkie rasowe (!) i ma do oddania chorego kotka.
Wahałam się ale TŻ zaproponował ,zeby bez chwili wahania jechac od razu po kotka (byłam w szoku, bo od samego poczatku nie chciał kota, bo nie lubi,bo smierdza, sikaja wszedzie itd )
Pojechalismy po te cos biszkoptowo-brazowe,niebieskookie

Nie wiem kto był bardzije przejety sytuacją kicia czy ja

W domu zaczeło się, na podlodze zauwazylam plame krwi, potem druga , trzecia , kolejna ..... kotek kichal krwia + wymioty:( bal sie ludzi a na glos reagowal chowaniem sie pod lozko i zakrywaniem.
Przeszperalismy neta zeby znalesc w sobotnia noc weta.
kicia na starcie dostalal zastrzyk wzmacniajacy, ogolnie wet powiedzial ze jest bardzo zle, ze zobaczymy czy wyjdzie z tego, bo jest odwodniony, ma powiekszone wezly, ponad 41 C problemy z oddychaniem i stan zapalny. Dostał antybiotyk i kroplówę.
Jezdzilismy z Flukiem ( tak go nazwal TŻ i tak juz zostalo =] ) przez 7 dni codziennie na zastrzyk w tym jeden dzien zostal "w szpitalu" .
Było coraz lepiej, kichanie krwia zniknęło,temperatura w normie, oddycha znacznie lepiej, siersc przestala garsciami wypadac i staje sie coraz bardzije lśniąca .
Pomijajac fakt ,ze wydałam CAŁĄ wyplatę na jego leczenie, jestem mega szczesliwa, ze jest z nami, ze moglismy mu pomoc (a wet wspanialy -poswiecal nam naprawde duzo czasu)
Jest z nami juz prawie miesiąc.
Troche o Fluczku

Ma ok. 9-10 miesiecy
waga - od 3kg -teraz 3,7 kg

rasa- ? sama nie wiem może ragdoll moze neva masquarade
i z czego jestem mega szczesliwa - ZAWSZE robi o kuwetki

Charakter : lubi byc w centrum, uwielbia zabawy ,potrafi bawic sie WSZYSTKIM od reklamowki po opakowanie kremu;]odkad jest zdrowy jest bardzo zywy, biega, skacze (ma pietrowy drapak) uwielbia spac w "nogach", potrafi w srodku nocy wgramolic sie i spac twarza w twarz ;] kiedy wracam z pracy od razu domaga sie brania na rece a wtedy wtula sie i przytula jak dziecko:) w ogogle jest jak dziecko, mozna go nosic na rekach godzinami, ululac na rekach jak niemowle a on caly czas jest potulny jak baranek

Wciaz ma lęki, np. kiedy ktos glosno zasmieje sie to kuli sie albo ucieka przerazony ale jest coraz lepiej.
Postaram sie jaknajszybciej wstawic zdjecie

pozdrawiam