Melduję, że Rodzyna ma się lepiej

Została jeszcze raz porządnie odrobaczona, tym razem czymś mocniejszym i dziś wypluła kupę robali, może stąd ten brzuszek...
Kąpiel zniosła, hmm... całkiem nieźle. Bidula nie miała siły walczyć. Ale była jej naprawdę potrzebna. Zdjęcia nie oddają jej stanu wyjściowego :/
Futerko już zatem w miarę czyste i rozczesane, czarnula sama się chętnie myje

Wybijamy też świerzba z uszu. Oby cholerstwo nie wlazło nam w materaz
Kupkę jak strzeliła po ponad dobie, to nie będę opisywać, bo sama nie wierzyłam, że się tyle mieści w kocie

Teraz robi regularnie, trochę luźne, ale pewnie od odrobaczania.
Straszna z niej chudzina, wydawało mi się, że ma trochę więcej ciałka, a tu cienkie łapki i wielkie brzucho. Najchętniej wsunęłaby całe nasze domowe zapasy kociego żarełka, taki ma apetyt!
Chodzi, mruczy, ugniata, zaczyna wychodzić do drzwi na powitanie, trafia do kuwetki, choć nie bezbłędnie

Dużo śpi, ale wydaje się w całkiem dobrej formie.
No i jest przekochana

Tuli się jak żaden z naszych kotów. Musi mieć niesamowity charakter, skoro po tym, co przeszła nadal lgnie do ludzi.
Jutro idziemy na usg brzuszka. Dziewczyna jeszcze na Paluchu miała robione testy na Fiv i Felv, oba negatywne. Jeśli Marciński klepnie, to za kilka dni (gdy kupa się poprawi) kicia skończy kwarantannę w sypialni, a my zaczniemy oswajanie z resztą bandy

Przepraszam, że tak zniknęłam, ale miałam ostatnio dużo różnych spraw, praca, pogrzeb znajomego itd. Ale już jestem i zapewne będę do końca wakacji. Które, niestety, będą pracowite
Na 100% piszę się na weekend, może przywiozę koleżankę. A update zdjęciowy wkrótce
