Zabrała moje serce i poszła sobie. Kasia [']

Przykro mi bardzo..przytulam hanelko.

Dopiero doczytałam....
Tak bardzo mi przykro :cry:

Kasiu [*]
Aniu, przytulam Cię bardzo mocno
(zrobiłaś dla niej wszystko, co można było, a nawet więcej)

**Adopcje: 12 >>**

Kasiu
[i]
Aniu, mocno mocno przytulam.

Dzwoń jeśli tylko będziesz mnie potrzebowała.
Pamiętaj.Mój rękaw twoim rękawem.

Kasieńko...['] :cry:

Moja tymczaska Madzia - kotka białaczkowa też walczy z pnn.

**Adopcje: 7 >>**

Aniu, czytalam i podziwialam, jak dajesz rade.
Obie z Kasią bylyscie Twardzielki.
Trzymaj sie, Kochana.

a ja pamiętam jak zobaczyłam Kasię pierwszy raz,mała ,chuda z przerażonymi oczyma...dzieci urodziła centralnie pod oknem swojego kata ,którego i tak kochała Zamknęli jej okno ...urodziła na betonie . :cry:

Postawiłam budkę którą natychmiast zaakceptowała.
Uprzedzali mnie że dzika ,rzuca się..a ona tak ze strachu ,jak dostała jeść ,poczuła dotyk mojej ręki takie ósemki kręciła ,piruety,tak się wcierała...Kasieńko :cry:

Aniu jestem z Tobą ,chociaż każdy swój ból musi przeżyc sam... :cry:

Zaniosłam ją w czwartek do lecznicy. Znikała. Już tylko wielkie, zielone oczy patrzyły na mnie. Została tam. Dostała dożylną kroplówkę. W piątek rano założono jej sondę dojelitową przez przełyk, żeby można ją było karmić. Zniosła to bardzo dobrze. Przez cały piątek pięknie przyjmowała pokarm po odrobinie. Nie miała odruchów wymiotnych. W sobotę miałam ją odebrać o 13. wraz z instrukcją obsługi sondy. Wszystko było jak najlepiej. Kaśka przez cały czas mruczała, tuliła się do rąk. Tak ufna, dzielna, pogodna, współpracująca.
W sobotę od 5. rano zaczęła mieć niewydolność krążeniowo-oddechową. Dwa razy była reanimowana, za trzecim razem pozwolono jej odejść. Była godzina dziewiąta. Odeszła otoczona czułą, serdeczną opieką. Walczono o nią do końca, z poświęceniem.

Chce mi się wyć! Jak dzikie zwierzę! Wniebogłosy! Aż serce mi pęknie do końca i przestanie już boleć.

**Adopcje: 12 >>**

Masz dla kogo żyć.
Pamiętaj Aniu,że masz dla kogo.
Dzięki Tobie Kasia zaznała troski i miłości. Teraz jest czas żałoby i będzie trwać dopóki zdecydujesz.
Masz u nas nieustanne wsparcie i paczkę chusteczek.

Potem wracaj do nas.
To nie znaczy,ze Kasia znikła na zawsze wraz ze swym odejściem. Tyle osób ją kochało i kibicowało.
Nie odeszła bezimienna.Każdy kto ją poznał choćby wirtualnie zachowa ją w swej pamięci.

Kasiu[']. Pamiętam o Tobie i Twojej Pani.

Przeczytałam cały wątek. Żałuję, że dopiero teraz, kedy cała historia tak smutno się skończyła.Mimo tak smutnego zakończenia jest to piękna historia miłości i oddania człowieka i koteńki. Płakałam - ze wzruszenia i żalu :cry:

Bardzo , bardzo współczuję. Ja ponad rok temu przegrałam walkę o życie mojej ukochanej Koleczki i do tej pory zdarza mi się płakać nad strata mojej cudnej przyjaciółki.

Bardzo,bardzo nam przykro. Z zapartym tchem i wielkim podziwem śledziłyśmy Waszą heroiczną walkę o każdy dzień miłości ....Miałysmy nadzieję poznać mamę naszej najukochańszej Poli. Nie udało się.....Ale Kasia jest z nami,poprzez życie które dała i tak dzielnie obroniła. Codziennie rano witają mnie mądre, piękne oczy Poli,córki Kasi...

Wiem,że żadne słowa nie są w stanie zmniejszyć bólu po stracie Kasi.Wiem jednak,że teraz już nie cierpi.Jestem z Tobą hanelko i serdecznie Ci współczuję,bo wiem,ile przeszłaś i zdaję sobie sprawę,jak cierpisz.Jestem z Tobą.

Aniu, wiem jak Ci ciężko... :cry:

Jestem z Tobą cały czas myślami, pamiętam o Kasi i o tym, ile dla siebie znaczyłyście

Śpij spokojnie maleńka Kasiu [*], nie dałaś rady... nie tak miało być...

Aniu, to boli, bardzo boli, ale zrobiłaś dla Kasieńki wszystko co mogłaś dla Niej zrobić

.
Szkoda że się nie udało, że odeszła tak szybko... ale Kasia umarła kochana... nie była sama

.
Mała miała Ciebie...Dzięki Tobie poznała co znaczy Dom i była otoczona Twoją miłością.

Łączę się z Tobą w bólu.

Zabrała moje serce i poszła sobie. Kasia [']

Kto przegląda forum