Często takie zachowanie wynika z nudy kota.
Są koty które znoszą ją lepiej, są takie, z większym temperamentem, bardziej pobudliwe - które znoszą gorzej.
Kot wychodzący ma wokół siebie wiele bodźców, poluje, obserwuje, ma dużo ruchu.
Kot w mieszkaniu ma tą aktywność mocno ograniczoną.
Jedne koty lepiej się w tym odnajdują, inne gorzej - szczególnie gdy są jedynakami.
Warto się zastanowić czy nie można zrobić czegoś co by kotu dostarczało atrakcji, bodźców, okazji do wymęczenia się?
Udostępnienie osiatkowanego balkonu, duży drapak po sufit, jakieś półki dla kota na ścianie, coś co powiększy jego terytorium, dostarczy możliwości większej aktywności, może spacery na smyczy?
Tylko trzeba się liczyć z tym że jak się zacznie a kotu się spodoba bo trzeba to robić cały czas, regularnie, a nie od okazji do okazji - bo kot będzie się tego domagał i cierpiał że nie dostaje - co może rodzić jeszcze większą frustrację.
Jednak spacery, jeśli okolica jest bezpieczna - to dla stricte domowych kotów naprawdę wielka frajda - jeśli je polubią.
Warto też - jeśli to możliwe - więcej czasu poświęcić kotce, wybawić ją choć raz dziennie do upadłego, wciągać w codzienne czynności - można też np. jeden posiłek zamienić w zabawę - np. w polowanie na rzucane w różne miejsca kocie chrupki - nie że kot idzie i je znudzony z miski - ale ma polowanie.
Warto też kotu wydzielać posiłki, najlepiej trzy dziennie - to i zdrowiej dla niego, i takie posiłki stają się atrakcja (można czynność podawania jedzenia przeciągać, kota zawołać, coś tam grzebać, kota zagadywać - niech się ślini i doczekać nie może

) a nie nudną czynnością podjadania co i rusz.