Mam wrażenie, że Maksio dzisiaj już lepiej wygląda - sierść po wyszczotkowaniu i przetarciu na mokro trochę jakby przyzwoitsza. Za to pojawił się łupież...

- nie może być za pięknie. Ale zaczął się już myć - widziałam już dzisiaj dwukrotnie pucowanie tylnej łapki, a im najbardziej się to przyda

.
I brzuszek jakby zaczyna się zarysowywać... - nie wiem, czy nie przedobrzam, ale dostaje dziennie dwie takie 100 g tacki Animondy... Mam wrażenie, że gdyby mógł, zjadłby ze cztery. Rzuca się dosłownie na miskę, jeszcze nie zdążę jej postawić. Wczoraj wieczorem skończyło się to wywaleniem miski z moich rąk - i część pożarta została z podłogi, część z miski, wszystko trwało 6 sekund??....

Nie wiem tylko, czy nadrabianie zaległości w takim tempie mu nie zaszkodzi...
Mam wrażenie, że sporo pije i sporo siusia - na szczęście tylko do kuwety. Kupy nadal średnio fajne, ale może po probiotyku się poprawi.
Dzisiaj Maksio przeprowadził się do pokoju - szkoda mi go było w tej maleńkiej i ciemnej łazience strasznie! Miał tam i przytulankę i miękkie legowisko i ręczniczek położony w ulubionym przez niego kąciku - ale płakał i chyba nie był szczęśliwy. Teraz ma do dyspozycji cały pokój, z widokiem na ulicę, więc może mniej będzie się nudził. Całe szczęście, że pokój jeszcze nie zajęty przez gości, którzy za chwilę zjeżdżają na dłużej - może Maksiowi to miejsce bardziej przypadnie do jutra do gustu.
Maks nie lubi podnoszenia, brania na ręce itp. - strasznie się tego boi, wyrywa się, drapie, ucieka. Chyba kojarzy mu się to z samymi złymi rzeczami

. Po przeniesieniu go do pokoju obraził się na mnie strasznie, wtulił w kąt pokoju i nie chciał wyjść. Ale tak jednak potrzebuje człowieka i czułości, że długo nie wytrzymał - wylazł, wskoczył na sofę, zaczął się ocierać, wdzięczyć, mruczeć, w końcu wlazł na kolana, wywalił brzuch do głaskania, zaczął ugniatać mi nogi (łał! bolało - pazury stanowczo do obcięcia!). To będzie mega-miziak, jak zapomni o traumach i stresie!
sunicram pisze:A na ile lat oceniła kota ta lekarka?
Powiedziała, że wygląda jej na te 3 lata - bo zdecydowanie stan zębów i całej paszczy jest efektem FIV. Poza tymw wygląda na młodego, tylko zaniedbanego kota...

Ale na moją sugestię, że może jest znacznie starszy, stanowczo powiedziała, że wg niej nie. Więc chyba pierwotna wersja dot. wieku była prawdziwa.
julka75 pisze:joluka

jesteś WIELKA!
Czy mogę Twój post wkleić na FB jako najświeższe wiadomości o koteczku? Albo poprostu wrzucę jako link.
Oczywiście, że możesz wkleić - dzięki! Ja niestety nie fejsbukowa... A co do wielkości... - nawet za wielka, ale stanowczo zamierzam to zmienić, tylko silnej woli mi brakuje

.
Gibutkowa pisze:Ja wiem że nie ma żywych. Tzn żywych w całości. Albo są żywe ale z obciętymi częściami genów albo całkiem zdechnięte, tylko nie umiem sobie jakoś przetłumaczyć i wyobrazić jak to możliwe żeby "zdechnąć" białko

i na czym tak naprawdę to zdechnięcie polegać by miało. Kurde piszę jak mistrz Joda

Wbrew pozorom pojęłam mistrza Jodę

- ale niestety nie znam się na tym kompletnie...

Mogę zapytać przy następnej okazji - albo spróbuję gdzieś doczytać... Może na wątku FIV-ków ktoś już przerobił ten temat? Ale Ty tam chyba systematycznie zaglądać, to pewnie byś wiedziała...