Ależ jestem sfrustrowana Po stadach oszołomów, dzieci, niedorozwiniętych mamusiek, niewychowanych gburów, zadzwoniła dziś pani przemiła, sądząc z głosu, posługująca się poprawną oraz przyjemną dla ucha polszczyzną, lubiąca koty, mieszkająca niedaleko ale posiadająca najfajniejszego psa pod słońcem (labradora). No i musiałam z bólem serca przyznać, że Lucjan boi się psów. Jasny gwint! Dlaczego ten pies boi sie psów?! No dlaczego?!!!!! Czy nie mógłby tak dla odmiany uwielbiać psy wszelkiej maści, rasy, kształtu i rozmiaru? Miałby super ekstra hiper dom już w ten week-end. A tak, siedzi zamknięty w pokoju, nudzi się jak nomen omen mops i miauczy jak świr za człowiekiem.
Cholera, co za pech To jest lęk taki stuprocentowo pewny? Może dogadałby się z psem po pewnym czasie, zwłaszcza, jeśli labrador łagodny i przyjacielski?
ale pani nie zdecydowała się nie ma czasu na stopniowe zaznajamianie ich i przełamywanie lęków Lucjana bo labrador akurat lubi i zna koty no, ale ja nie zagwarantuję, że L. sie nie wycofa znów, nie zamieni w kupe nieszczęścia i nie wejdzie do kąta, żeby tam szczeznąć ze stresu (jak w boksie w lecznicy) deprecha mnie ogarnia
musiał jakiś mu krzywdę zrobić Dorota, tak to jest w pierwszej kolejności zgłaszają się domki, które chociaż fajne, odpadają na skutek okolicznści niekorzystnych.
ale w końcu się uda, zawsze sie udaje
Pycha kroczy przed upadkiem. A za upadkiem kroczy śmieszność...