Fajne foty, aż mi się łezka w oku zakręciła, jak zobaczyłam raz jeszcze Was i tamte miejsca
Tak później nawet rozmawialiśmy z TŻ-tem, ze bardzo nam było potrzebne poczuć tyle ciepła i serdeczności, bo to ładuje człowieka jakąś taką pozytywną energią do życia...Co do jedzenia - mniammm, pyszne było. A porcje - no cóż, jak widać

Jeszcze w Krakowie czułam, że jestem najedzona jak smoczysko
Iwonko, wiesz, że jakby co, to Krzysiek na pewno skorzysta z tej okazji, bo już dużo wcześniej mówil, ze bardzo by chciał kiedyś taką przejażdżkę odbyć. A niech jedzie, byle on sam tak jeździć nie zaczął... zwłaszcza ze mną jako pasażerem, bo zanieczyszczę całe wnętrze. Hyhyhy
No i obejrzałam wreszcie slynne dzieło filmowe, pt. "Moś w kiblu"
maggia pisze:W końcu Moś otworzył drzwi, przy pomocy obcęgów,a le klucz na pół złamała.
Mośka - człowiek-demolka

dobrze, że na kluczu się skończyło, hyhy
