spacerując z psami w niedzielę rano (31 lipca) napotkałam przy jednym z bloków kotka. nic dziwnego,normalny widok...ale on był inny niż te kotki piwniczne..gdy mnie zobaczył zaczął pchać mi się na kolana-pomimo moich psów,domagał się pieszczot..mruczał i prosił bym go zabrała.. nie mogę mieć kota w domu,mój syn ma astmę. Psy toleruje ale kotki niestety bardzo silnie go uczulają. Kicia (to chyba kotka) jest bardzo wychudzona,zaczepiłam jedną babkę z balkonu tego bloku gdzie kicia przebywa ,ale kobita od razu bez ogródek powiedziała że oni tam nie chcą żadnych kotów,że systematycznie likwidują ! kociaki a one wciąż się płodzą..ręce opadają..więc ta kicia nie jest tam bezpieczna. Ja osobiście mogłabym ją przetrzymać w domu najwyżej dwa dni, wtedy jestem w stanie reagować na syna uczulenie ale potem reakcja jest na tyle silna że występują ataki astmy...codziennie od niedzieli chodzę i ją dokarmiam a ona tam na mnie czeka...
Kicia jest ciemnego koloru,pręgowana z ciemno rudawymi plamkami..niestety nie umiem wstawić zdjęcia
SZUKAM DOMKU DLA TEJ WYJĄTKOWEJ KICI, TYPOWY PIESZCZOSZEK I SPRAGNIONA OKROPNIE RĘKI CZŁOWIEKA. POMÓŻCIE MI W ZNALEZIENIU DOBREGO DOMKU