mam problem z kotą - może ktoś podpowie co można z nią wymyślić. Sytuacja jest taka: od 5 lat mam 2 koty (onego i oną) z jednego miotu - brata i siostrę. Oba wysterylizowane dawno, w wieku około roku każdy. Nie miałam z nimi najmniejszych problemów kuwetkowych. 1,5 roku temu przypałętał się nam znajdek - po wyleczeniu, zaszczepieniu itp. rozpoczęłam proces wprowadzania znajdka do stada - według prawideł (tj. najpierw mieszanie zapachów, okazywanie nawzajem w kontenerkach itd.) Znajdek został też wykastrowany. Wiadomo - na początku było ciężko, ale z czasem sytuacja się unormowała i koty zaczęły się "dogadywać" - bawić ze sobą, wylizywać się. Kocury czasem mają jakieś sprawy do wyjaśnienia i się tłuką, ale bez pazurów - w ramach zapasów. Niby wszystko się ułożyło, ale po jakimś czasie kota zaczęła sikać do gazetnika. Gazetnik parę razy prałam, "odzapaszałam" preparatem do usuwania zapachu moczu, w końcu go wyrzuciłam. Czasem to sikanie do gazet było związane z obcą osobą w domu - np. koleżanka była u mnie robić paznokcie żelowe i był taki dziwny zapach preparatów - myślałam, że jej zapach nie pasuje. Patrząc na nas i na te żele itp. kucnęła sobie w gazetach. Czasem było to w ogóle bez jakiejś widocznej przyczyny. Po zlikwidowaniu gazetnika problem ustał. Po jakimś czasie zaczęła zasikiwać kanapę. Znowu - czyszczenie, usuwanie zapachu itp., wycieczka do weta - badanie - nie znalazł wet żadnych problemów. Kilka razy się zdarzyło i znowu był spokój. I znowu spokój na kilka miesięcy. I teraz znowu powrót przygód - w marcu nie było nas tydzień, jak zawsze przyjechał do nas mieszkać teść, który od maleńkości kociej najmuje się u nas na kocią niańkę. Jest to zawsze ta sama osoba, akceptowana przez koty, przychodzą do niego się głaskać, siedzieć na kolanach, on je rozpieszcza i pozwala na to, na co ja nie.

