Witajcie Kochani...
Katarzynko, tak bardzo mi przykro...
Jakie to niesprawiedliwe...
Jak wiele rzeczy w naszym życiu jest niesprawiedliwych...
Trzymamy z Zulciem mocno kciuki za Pokerka i myślami jesteśmy z Wami...
Vego, cóż mam napisać...
To aż niemożliwe, żeby w tak małym ciałku tyle złego się działo...
Utul od nas Lili najmocniej jak możesz i szepnij do uszka, żeby się nie poddawała...
Tak bardzo mi przykro, że każdy z Was przeżywał, bądź właśnie przeżywa podobne do naszych dramaty...
Czasem próbuję szukać winnych takich sytuacji, zadawać pytanie: dlaczego my...?
Tyle ciężaru spada na ludzi w czasie ich całego życia, ale nam zdecydowanie łatwiej znosić choroby i trudy życia...
Siły wyższe mogłyby oszczędzić chociaż te bezbronne istoty, które niczym nie zawiniły, które nigdy nikomu krzywdy nie zrobiły...
Ach...
Zulusiątko dzisiaj dość wcześnie mnie obudziło miaukiem, że miseczki są puste...
Wszystko co było, opróżnił nocą
Nakarmiony chciał wyjść na dwór, ale umówiliśmy się, że troszkę później pójdzie.
W między czasie miał moment jakby dostał czkawki i widocznie po tym poczuł się gorzej...
Wydaje mi się, że zaczęło go mdlić, ale opanował wymioty i po tym przez dłuższy czas nie czuł się najlepiej...
Na szczęście kiedy poczuł się lepiej, przypomniał sobie o obietnicy podwórka
Tak więc pobiegł szczęśliwy, choć w niedługim czasie przyszedł i leżał sobie na trawce przy domku.
Wtedy też zauważyłam, że znów chyba czuje się troszkę gorzej...
Musiałam wyjechać do lekarza po zastrzyki, więc na te pół godziny zabrałam go do domku.
Po moim powrocie miseczki były opróżnione i znów zażyczył sobie podwóreczka.
Biega sobie teraz, ale już niedługo zamierzam go ściągnąć do domeczku
Trochę się zdenerwowałam dzisiaj...
Znów weterynarze...
Tyle, że dzisiaj trochę inny temat.
Niedaleko mnie na wsi jest weterynarz. Sympatyczny, poczciwy, choć od początku tylko w drobnych sprawach do niego jeździłam.
W sumie zaglądam do niego tylko po leki, bo mam blisko.
Powiedział mi ostatnio, że steryd najczęściej mogę podawać max co 2 dzień, jeśli uznam, że Zulek czuje się gorzej.
Dzisiaj z kolei dał mi antybiotyk, kiedy opowiedziałam mu o nadmiernym siusianiu, bo po rozmowie uznał, że może to być zapalenie pęcherza.
Po powrocie do domu uznałam, że skonsultuję to jeszcze z moim znajomym wetem telefonicznie.
No i oczywiście...
Po pierwsze nie może być mowy o zapaleniu pęcherza, bo objawy są zupełnie inne.
Na szczęście nie podałam jeszcze antybiotyku.
A po drugie i to najgorsze, że Dexafort max można podawać co 3 dzień, a nawet co 4.
W przeciwnym razie może dojść do poważnych powikłań i chorób.
Oczywiście jeśli zakładamy, że zwierze pożyje kilka dni, nie ma to znaczenia...
Krew mi się zagotowała, przecież nigdy nie można nic zakładać z góry...
Na szczęście w ostatnim czasie 2 razy podałam Zulkowi częściej steryd, co 3 dni, ale zakładałam już, że w krytycznym momencie będę podawać co 2 dzień.
Wiem już teraz, że nie mogę tego robić. Nawet jeśli Zulek będzie czuł się gorzej...
I tak to jest, nigdy nie można ufać do końca lekarzom...
Zawsze trzeba wszystko konsultować...
Kwinciu, dziękuję za te miłe słowa...
Aż się czuję zawstydzona...
PcimOlki, wszyscy tu piszemy co myślimy, co czujemy...
Bez żadnego wstydu...
Nie jestem w stanie słowami wyrazić mojej wdzięczności dla Was wszystkich...
Wszyscy tu obecni jesteście cudownymi ludźmi...
Wasze wsparcie, Wasza obecność jest nieoceniona...
Dziękujemy, dziękujemy i jeszcze raz dziękujemy...
