
Gołąbeczka zasnęła na zawsze dzisiaj w transporterku - kiedy wróciłam z pracy w małym ciałku nie było już wspomnienia życia. Walczyła bardzo dzielnie, miała apetyt przy bardzo wysokim stężeniu mocznika, zachowywała swoje zwyczaje. Ostatniej nocy nie chciała spać ze mną, może musiał już odprawić kocie rytuały przejścia? Sekcja nie wykazaał żadnej gwałtownej przyczyny śmierci, maleńka po prostu zasnęła głębiej, znużona chorobą i procedurami medycznymi.
"Mały kot" był bardzo wielki duchem. Przetrzymała dzieciństwo u zbieraczki, ciężką infekcję, niewydolność nerek ... dobrze reagowała na leczenie, zimą ścigała sześciokilowego kocura

. Moje CDT jej nie lubiły, ale nic sobie z tego nie robiła.
Wiosną troszkę podupadła na zdrowiu, ale nadal próbowała polować na gołębie i mewy za oknem. W czerwcu wyniki nerkowe się pogorszyły a obraz USG był bardzo niepokojący. Operacja była konieczna, niestety, druga nerka nie podjęła praktycznie funkcji po narkozie. Mimo to Gołąbka się nie poddawała. Walczyłyśmy przy użyciu wszelkich dostępnych metod, aż mała się zmęczyła. Odeszła tak, jak u mnie mieszkała - cichutko, w swoim kąciku na ziemi ... Jestem pewna, że za Tęczowym Mostem czeka na mnie w swojej prawdziwej postaci, jakiej nie było jej dane przyjąć na ziemi - wielkiej, masywnej kocicy, liderki stada i opiekunki jego członków. Taka była w duchu ...
Dziękuję wszystkim, którzy nas wspomagali - finansowo, transportowo, radą czy obecnością. Sama nie dałabym rady. W szczególności podziękowanie należy się salvadoredali67, OKI, Afatimie, kamari, piotrowi568, Agn ... ale też wszystkim kupującym na bazarkach czy trzymającym

za nasze powodzenie.
Pozostała oczywiście przyziemna sprawa - uregulowanie długów zaciągniętych na leczenie Gołąbki. Jak ochłonę, reanimuję moje bazarki, ale każde wsparcie umożliwi mi szybszą pomoc następnemu biedakowi ... a pełno ich.