Dziękuję, Bazyliszkowa.
Domek na pewno się znajdzie, a tymczasem Marylka mnie wkurza okropnie! Wybrzydza, już jej flaszka się nie podoba, ale stałe jedzenie też nie, więc nie wiem, co zamierza. Biega, skacze, wariuje, dokazuje, a do jedzenia chęci nie ma. Bestyja.
Dziś po południu jedziemy z Puchatkiem na badania wszelkie, tzn. rtg, krew, histopatologię, zobaczymy, co się uda zrobić. Strasznie się martwię i boję, on jest taki delikatny. Ale musimy wreszcie to zrobić, skoro w końcu jesteśmy mobilni. Proszę, potrzymajcie kciuki za Puchatka późnym popołudniem.
Dziś Futbol przechadzał się po dachu naszego tzw. domku gospodarczego, w którym ma apartament, leniwie, przeciągając się, a potem znikł w gałęziach sosen, który się tak rozrosły, że już włażą na dach. Pięknie to wyglądało, malowniczo. Futbol wygląda na szczęśliwego kota. Szkoda, że nie ma zacięcia ogrodniczego, mógłby coś poplewić... A on tylko ptakom dokucza.
