Ineczko- jaaaaaaaaaaaasne ale na razie muszę odpocząć bo znowu byłem u tego w fartuchu.... Znowu mnie kuli
Rozmumiesz- straszne przeżycie- a ja nienawidzę podróżować
Mozemy tak wieczorem? plizzzzzzzz
Rysiek
Tu Duża- Dzisiaj zabrałam młodego na powtórkę szczepienia. Mam nadzieję, że nie odchoruje tego jak ostatnim razem...

Wszczepiony został też mikroczip

Jak zobaczyłam tą grubaśną igłę myślałam, że zwątpię. Ale Rysiek nawet nie poczuł, a przynajmniej nie pokazał, że coś czuł. Całą drogę w jedną i drugą stronę darł się niesamowicie

W klinice to samo... Zaczął Rysiek i dołączyła reszta chorych klinicznych i tych czekających w kolejce kotów (do tej pory spokojnych...)

Nie wiedziałam czy mam się śmiać, czy schować pod krzesło...
Od razu odwiedziliśmy Micię- żyje i ma się trochę lepiej

Sama jadła

Co prawda trzeba będzie jeszcze jej strzykawką podawać dodatkowe jedzonko ale to już coś

Tym razem było o włos... Do tego jest w "podeszłym wieku" Syn dziadka stwierdził, że jestem wiedźmą i, że mnie spali na stosie

Powiedział, że gdyby mnie posłuchał tydzień temu jak mu mówiłam, że trzeba kotkę zawieźć na kontrolę bo mi się nie podobała, to prawdopodobnie byłoby zupełnie inaczej.
Ważne, że żyje

Na razie została jeszcze na kilka dni w klinice. Potem albo weźmie ją pod opiekę kuzyn syna dziadka albo przywiozą ją tutaj. Z tym, że wtedy zamieszka na jakiś czas w kantynie- pomieszczenie, gdzie trzymają wino. Ale przynajmniej jak on pojedzie to ja będę schodzić i opiekować się nią. Widzicie? Kciuki pomogły
