Prosze o pomoc..porade cokolwiek... nie wiemy co robic..

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lip 29, 2011 13:37 Prosze o pomoc..porade cokolwiek... nie wiemy co robic..

Witam

Troche sie tutaj rozpisze, aby przedstawic jasno moj problem, ... wiem ze nie wszystkim bedzie chcialo sie to czytac.. ale prosze.. poswieccie chwile czasu przeczytajcie, wiem że tu na forum jest dużo miłośników kotów , którzy próbuja pomóc tym wspaniałym zwierzakom, moze i wasze rady pomogą mojej 2 letniej Norweszce...

W zeszlym roku (kwietniu) postanowilam z moim narzeczonym, że weźmiemy kociaka do domu... całe życie byłam wychowywana z kotami (jestem kociarą) moj n. kocha zwierzęta, a nie mial jeszcze kota (raczej psiarz;), a że jeszcze wtedy mieszkalismy samodzielnie podjelismy decyzje o zaadoptowaniu kota...

Kupiliśmy kocice , norweski lesny.. z hodowli .(okolice poznania).. po championach i wogole... jednak bez rodowodu.. powiedziano nam ze juz maja kota o takim umaszczeniu (szylkret) i chca go sprzedac jednak nie do dalszej hodowli.. Shaki (imie kocicy z miotu na S) miala jeszcze 4 rodzenstwa ktore mialy byc zarejestrowane.. zaplacilismy hodowcy niemale (jak dla nas )pieniążki i przywiezlismy juz 9 (tak dziewięcio) miesiaczna kotke do domu.. hodowca kazal nam ją karmic Provera (tabletki anty) gdyz karmili nia wszystkie swoje kotki w hodowli zeby nie przyniosly niechcianych kociakow (koty w tej hodowli sa wychodzace na dwor)
Zaobserwowalam jednak ze jak na tak mlodego kociaka zachowuje sie dosc dziwnie (jak dachowiec moich rodziców, ktory ma 11 lat) czyli calymi dniami spi malo jada... weszłam w internet, poczytalam na temat tych tabletek.. i odrazu wyrzucilam do kosza... postanowilam ze nie bede jej niczym truć

Po niecalych 2 tyg pobytu u nas zaobserwowalismy ze kicia nie chce jesc.. a jezeli ugryzie suchy pokarm , strasznie krzyczy.., niewiele myslac pojechalismy do najblizszego wet w Pozaniu... zrobil on kontrolne badanie i stwierdzil ze ma zapalenie dziąłseł, które jest wadą genetyczna, dal zastrzyk i dosyc duza tabletke (antybiotyk) i kazal podzielic ją na 8 czesci i codziennie podawac po 1 kawałku...
Podawalismy, jednak poprawy zadnej...napisalam sms-a do Poprzedniej właściecielki , czy reszta z rodzenstwa Shaki ma jakis problem z jedzeniem gdyz z kotka byliśmy u wet ktory stwierdzil ze ma jakąś wade genetyczna... dostalam tylko odp ze u jej kotów jest wszystko ok...
Co śmieszniejsze jakies 3-4 tyg później znalazłam ogłoszenie na gumtree w którym Pani z hodowli sprzedaje całe rodzeństwo Shaki bez rodowodu , z dopisikiem "Nie Do Hodowli"
Przyznam miałam mieszane uczucia.. czyby po moim smsie zbadala koty i okazalo sie ze sa tez chore? Przeciez miała je rejestrowac.. my nie mielismy prawa wyboru kota, z gory zostalo nam narzucone ze tylko tego mozemy kupic bo nie chca mu zakladac rodowodu..wiec bedzie tez po "niższej cenie", a tu nagle ogloszenie.. i nie dosc ze caly miot za ta sama cene co i my , to bez rodowodu, i ewntualni kupcy mieli prawo wyboru ktorego kota chca....

Po miesiącu przeprowadzilismy sie do mojego rodzinnego miasteczka, gdzie kicia byla przeszczesliwa bo miala podworko na ktorym calymi dniami przesiaduje oraz sie bawi , ma towarzystwo, wykastrowanego kocura moich rodzicow z ktorym sie dobrze "dogaduje" a w nocy spi razem z nami w pokoju.. tylko te zeby...
Pojechalismy do innego wet w miasteczku... rowniez stwierdzono zapalenie dzialsel, i podawano jej przez okragly tydzien zastrzyki, ktore nic nie pomagaly... pozniej wet stwierdzila ze wyrwie jej wszystkie zeby i choroba sama przejdzie...

Kocica ma niecaly rok i nie chcialam zeby wyrywano jej juz wszystkie zeby... pojechalismy do innego wet i tam wreszcie zrobiono jej badanie krwi moczu itd itp... stwierdzono ze ma uszkodzony uklad immunologiczny,(genetyczna choroba) i jezeli wyrwalibysmy jej zeby choroba z dziasel przenioslaby sie na inne narzady... Pani wet podeszla do sprawy ambitnie calymi dniami i nocami przesiadywala nad ksiazkami, w internecie, pytala o porade roznych wet i postanowiono ze beda jej podawac sterydy by uciszyc zapalenie... najpierw dostawala zastrzyki pozniej przeszlismy na małe dawki Enkortonalu... od pazdziernika do marca byla codziennie karmiona ta tabletka..co prawda zapalenie zmiejszylo sie i kicia mogla normalnie jesc co nas cieszylo... w kwietniu kicia dostala ruji i niestety chwila nieuwagi i przyszla zaciążona...

I tu sie zaczeło... odstawilismy tabletki, i czekalismy na porod... karmiliśmy ją zmielonym ięsem(piers z kurczaka , żaładki, watrobki)
dokladnie 8 dni temu (w piatek w nocy) zostalismy szczesliwymi "dziadkami" 6 prześlicznych kociakow...jej pierwszy poród trwał niecałe 2,5 godz:)
niestety pierwszy kociak okazal sie wadliwy.. mial wyrazny rozczep podniebienia, nie mial jednego oka, nosek byl znieksztalcony i znajdowal sie na policzku, glowa totalnie znieksztalcona... rano pojechalismy do wet , uspil kociaka, reszte "zbadal" i powiedzial ze jest ok... 3 razy dziennie ważę maluchy i zapisuje na kartce, by mniec kontrole czy jedzą, czy dobrze sie rozwijają... przez 4 dni kociaki jadly przybierały ładnie i regularnie na wadze. przedwczoraj jednak zaobserwowalismy ze najmniejsza kicia zrobila sie strasznie wiotka... niechetnie chce jesc w ciagu kilku godzin niesamowicie spadla jej waga (prawie 15 g w 2 godz), z pyszczka leciala gesta slina... było to w nocy, zadzwonilismy do wet, kazala nam karmic mała i rano przyjsc do lecznicy. cała noc ogrzewalam, robilam masaz brzuszka kociakowi.. probowalam karic(specjalnym mlekiem dla kociat) jednak nie chciala jesc.. z godz na godz robila sie coraz slabsza, coraz płyciej oddychala robila sie coraz bardziej sina i zimna, opatulilam ja w pulower i polozylam z soba pod koldre by ja wygrzac.. rano niestety bylo juz wiadomo ze kociaka nie uda sie odratowac.. jak tylko wstalam zabralam malucha i pobieglam do wet.. ta wstrzyknela jej adrenaline i probowala reanimowac by go ratowac niestety nie udalo sie...wet stwierdzila ze to byla wada serca... przygnebiona wrocilam do domu usiadlam przy kociakach i z łzami w oczach zaczęłam ważyc kociaki.. i okazalo sie ze złocisty najsilniejszy i najwiekszy kociak równiez jest jakis wiotki i leci mu slinka.. bez zastanawiania sie spakowalam kociaki z matka do transporterka i pojechalam do wet...

Pierwsze slowa pani wet "kurcze szkoda ze nie zrobilam tamtemu sekcji zwlok ale przyjechal facet od odpadkow no a wiadomo przyjezdza on raz w tyg, pozniej to mi by smierdzialo..." jak to uslyszalam myslalam ze zemdleje, albo jej nakopie(uwazam ze tego typu teksty przy mnie moglaby sobie darowac)... babka obejzala kocurka stwierdzila ze prawdopodobnie obłapały jakąs infekcje, gdyz również jak tamten ma wode w plucach, podala mu jakis zastrzyk (ponoc antybiotyk ze sterydem) i kazala przyjechac popoludniu..jednak kociak z godziny na godzine coraz gorzej wygladal Mój narzeczony zdenerwowal sie jak dowiedzial sie co zaszlo u wet, niewiele myslac wsadzil kociaka do auta i pojechal do innego wet w mieszcie... tam Pani zostawila go u siebie na obserwacji i stwierdzila ze postara sie wydostac mu wode z pluc.. 2 godz pozniej dostalismy tel ze kotek nie przezył... poprosilismy wet o zrobienie sekcji zwlok.. czekajac jak na szpilkach i gdybając co to moze byc czekalismy na tel od wet. Ok 20 Pani doktor zadzwonila i powiedziala ze mały miał zniszczona watrobe i jelita, abysmy odstawili maluchy od matki gdyż podejżewa że to sa paciorkowce, badz inne pasożyty... mozliwe że nawet białaczka... kazała nam przyjechac na nastepny dzien rano z matka by podac jej antybiotyk...

Wczoraj wieczorem siedziałam z rodzina przy maluchach zastanawiając sie ,co, jak dlaczego...
Nagle ok godz 21 zauwazylismy ze mała szylkretka zaczeła robic sie wiotka... niewiele myslac zapakowalismy kociaki wraz z kotka do samochodu i pojechalismy do wet 50 km od naszego miasta.. Tam Wet przedstawilismy historie Shaki, spojzał kotce w zęby, dziąłsła nie były czerwone wręcz purpurowe i stwierdzil ze prawdopodobnie jest to białaczka (daje 99%)a co się z tym wiąże również inne pasożyty... niestety nie mozna teraz zrobic testu na bialaczke, gdyz kotka jest karmiąca... maluchom podał po zastrzyku jakiejs(teraz nie jestem w stanie powtorzyc słowo w słowo co to jest) "witaminy" naturalnym skladniku odpornosciowym na bazie kurzego..czegos.. a kotce musimy podawc codziennie po 1 zastrzyku antybiotyku (przez 4 dni) i nie odstawiac maluchow od matki by one mogly pic antybiotyk z mlekiem matki...

Wrócilismy do domu kotka byla niespokojna chodzila po calym domu nawoływała, miałczała i szukala pozostałych kociakow... nie chciala wogole sie polozyc.. jest niespokojna. Pozostałe kociaki zaczela chowac przed nami bysmi jej i ich nie zabrali. wiedzialam ze mam kolejna nieprzespaną noc, jak i ze kicia stracila do mnie zaufanie.. ok godz 3 w nocy kotka polozyla sie w swoim legowisku wraz z malymi i zasnela...

Dzisiaj rano widze znaczna poprawe w szylkretce, nie jest juz taka wiotka jak wieczorem.. zwarzyłam kociaki.. dwa kocurki o ponad 10g wiecej przez noc.. szylkretka tylko 4g... ale pocieszam sie ze zawsze to wiecej niż mniej...

Pytalismy sie tego wet skad mogla sie wziasc ta białaczka.. kotka byla nim zarazona prawdopodobnie genetycznie (czyli z hodowli)już od małego, choroba zaczela dawac o sobie znac tym bardziej ze byla karmiona tabletkami anty, jednak wczesniejsze badanie krwi nie wykazalo białaczki, gdyz badanie nie było robione pod tym kątem... podawanie jej sterydow tylko uaktywnilo chorobe, czyli sterydy tak jakby pomogly w rozwoju białaczki (dlatego 3 kociak po podaniu dawki sterydow tak szybko sie wykonczyl) wet duzo mowil nam o tej chorobie, ze nie dokonca wiadomo czym ja leczyc , ze tak naprawde kazde kroki w leczeniu ciagna za soba jakies inne konsekwencje, ze nie wiadomo tez skad tak naprawde bierze sie ten wirus, ale ze jednak te sterydy podziałał na wirus tak aktywnie (nie wspomnialam wyżej ze przez ostatnie 2-3 mies wypadly kotce przednie zęby).... wet uspokoil mnie tylko ze maluchy niekoniecznie musza być chore moga byc tylko zarazone...

Przeplakalam cala noc.. i nad kociakami i nad moja najukochansza kotka.. kotki będe probowała ratować , chociaz padly juz sugestie zebysmy je uspili, gdyz nikt nie bedzie chcial wziasc chorych kociakow. Ja obecnie nie mysle komu je oddam , wiem ze znajde ludzi ktorzy beda chcieli zaadoptowac zarazonego kociaka by mu pomoc(bo w koncu jezeli sa tylko nosicielami, nie powiedziane jest ze sa chore, bedzie tylko trzeba bardziej uwazac by uchronic je przed drobnymi chorobami a nawet katarem), a nawet jezeli nie , to ich nie wyrzuce... jak narazie chce walczyc o ich zycie.. jak i zycie mojej kotki...

Tylko nie wiem co mam teraz robic... Patrzye własnie na moją kicie... Shaki lezy z małymi i patrzy mi w oczy ... widze w nich równie wielki strach jaki i ja mam w sercu, niepokoj.. i prosbę bym jej pomogla...

Obrazek


Obrazek
Ostatnio edytowano Sob lip 30, 2011 10:33 przez siliana, łącznie edytowano 4 razy
Powód: zamykam watek na prosbe autora

Adzinek87

 
Posty: 59
Od: Pt lip 29, 2011 10:51

Post » Pt lip 29, 2011 13:51 Re: Prosze o pomoc..porade cokolwiek... nie wiemy co robic..

współczuję Ci tej strasznej historii
skoro maluchy są już na świecie to trzeba o nie walczyć jak zadecydowałaś
uważam,że to mądra decyzja
a może napisz w tytule z jakiego miasta jesteś? są u nas na stronie weci polecani może skonsultuj to z jeszcze jednym dobry wetem?
zobaczysz co on doardzi bo kotce - matce też pomóc trzeba
Obrazek

SASZEŃKO NA ZAWSZE BĘDZIESZ W NASZYCH SERCACH [*]

Edytka1984

 
Posty: 13550
Od: Czw cze 17, 2010 19:13
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt lip 29, 2011 13:55 Re: Prosze o pomoc..porade cokolwiek... nie wiemy co robic..

Jezus Maria :strach: Nie obraź się, ale szkoda, że nie poszukałaś rady na forum ZANIM kupiłaś kotka bez rodowodu :? Czy ta białaczka została potwierdzona testem paskowym?
Pod warunkiem oczywiście, że to wszystko nie jest jakaś ściema :|
Ostatnio edytowano Pt lip 29, 2011 14:15 przez Zofia.Sasza, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lip 29, 2011 13:58 Re: Prosze o pomoc..porade cokolwiek... nie wiemy co robic..

z tego wszystkiego nie napisalam skad jestesmy... a jestesmy ze szczecinka... ale jezeli trzeba bedzie to pojedziemy nawet na drugi koniec polski aby tylko ratowac nasza niuncie jak i pozostale kociaki ktore walcza o zycie, są żywotne, ruchliwe i silne...

postanowilam jednak ze jak tylko odchowa małe wysterylizujemy ją... żeby nie narazać na przyszlośc ani jej na podobny stres, jak i kociaki na taki los...

Adzinek87

 
Posty: 59
Od: Pt lip 29, 2011 10:51

Post » Pt lip 29, 2011 13:59 Re: Prosze o pomoc..porade cokolwiek... nie wiemy co robic..

wyrok w 99% zapadl wczoraj w wieczorem, badanie bedziemy robic ale dopiero po odchowaniu małych.. przynajmniej tak zalecil nam ostatni wet...
Ostatnio edytowano Pt lip 29, 2011 14:01 przez Adzinek87, łącznie edytowano 1 raz

Adzinek87

 
Posty: 59
Od: Pt lip 29, 2011 10:51

Post » Pt lip 29, 2011 14:01 Re: Prosze o pomoc..porade cokolwiek... nie wiemy co robic..

Adzinek87 pisze:wyrok w 99% zapadl wczoraj w wieczorem, badanie bedziemy robic ale dopiero po odchowaniu małych.. przynajmniej tak zalezil nam ostatni wet...

Ale ja pytam czy wykonano test paskowy ELISA w kierunku FeLV (białaczka kotów) i FIV (zespół niedoboru immunologicznego)? To co opisujesz to może być plazmocytarne zapalenie jamy ustnej. Często występuje u nosicieli tych wirusów, ale nie tylko. Spróbuj spokojnie napisać, co i jak.
Do badania wystarczy kropelka krwi (np. z ucha) - na pewno MOŻNA je wykonać u karmiącej kotki...
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lip 29, 2011 14:01 Re: Prosze o pomoc..porade cokolwiek... nie wiemy co robic..

Zofia&Sasza pisze:Jezus Maria :strach: Nie obraź się, ale szkoda, że nie poszukałaś rady na forum ZANIM kupiłaś kotka u PSEUDOHODOWCY :? Czy ta białaczka została potwierdzona testem paskowym?
Pod warunkiem oczywiście, że to wszystko nie jest jakaś ściema :|
Jeżeli to wszystko prawda, to dowcip polega na tym, że kotek nie był z żadnej pseudo, a zarejestrowanej i bardzo na forum chwalonej hodowli :?
Obrazek Obrazek Obrazek]Obrazek

Liwia_

Avatar użytkownika
 
Posty: 6713
Od: Pon wrz 03, 2007 20:01

Post » Pt lip 29, 2011 14:03 Re: Prosze o pomoc..porade cokolwiek... nie wiemy co robic..

Liwia_ pisze:
Zofia&Sasza pisze:Jezus Maria :strach: Nie obraź się, ale szkoda, że nie poszukałaś rady na forum ZANIM kupiłaś kotka u PSEUDOHODOWCY :? Czy ta białaczka została potwierdzona testem paskowym?
Pod warunkiem oczywiście, że to wszystko nie jest jakaś ściema :|
Jeżeli to wszystko prawda, to dowcip polega na tym, że kotek nie był z żadnej pseudo, a zarejestrowanej i bardzo na forum chwalonej hodowli :?

Dałam link w wątku Allegro na Hodowlanym.
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lip 29, 2011 14:03 Re: Prosze o pomoc..porade cokolwiek... nie wiemy co robic..

Zofia&Sasza pisze:Ale ja pytam czy wykonano test paskowy ELISA w kierunku FeLV (białaczka kotów) i FIV (zespół niedoboru immunologicznego)?

---->
Adzinek87 pisze:niestety nie mozna teraz zrobic testu na bialaczke, gdyz kotka jest karmiąca...



A w ogóle to... czy masz pod ręką ten kwiat lotosu...? :roll:
Nie ma takiego głupstwa i nikczemności, które, byle stale powtarzane, nie zostały wreszcie przyjęte i przestały razić jako głupstwo i nikczemność.
Sławomir Mrożek

marikita

 
Posty: 1601
Od: Śro kwi 08, 2009 12:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lip 29, 2011 14:05 Re: Prosze o pomoc..porade cokolwiek... nie wiemy co robic..

marikita pisze:
Zofia&Sasza pisze:Ale ja pytam czy wykonano test paskowy ELISA w kierunku FeLV (białaczka kotów) i FIV (zespół niedoboru immunologicznego)?

---->
Adzinek87 pisze:niestety nie mozna teraz zrobic testu na bialaczke, gdyz kotka jest karmiąca...



A w ogóle to... czy masz pod ręką ten kwiat lotosu...? :roll:

Nie rozumiem o co Ci chodzi? 8O dzwoniłam do weta. MOŻNA wykonać ten test u karmiącej kotki.
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lip 29, 2011 14:06 Re: Prosze o pomoc..porade cokolwiek... nie wiemy co robic..

Zofia&Sasza pisze:
marikita pisze:
Zofia&Sasza pisze:Ale ja pytam czy wykonano test paskowy ELISA w kierunku FeLV (białaczka kotów) i FIV (zespół niedoboru immunologicznego)?

---->
Adzinek87 pisze:niestety nie mozna teraz zrobic testu na bialaczke, gdyz kotka jest karmiąca...



A w ogóle to... czy masz pod ręką ten kwiat lotosu...? :roll:

Nie rozumiem o co Ci chodzi? 8O dzwoniłam do weta. MOŻNA wykonać ten test u karmiącej kotki.

Ojej, ten na tafli.. coś tam - do uspokojenia się :mrgreen: Bo po przeczytaniu pierwszego posta o mało nie wyszłam z siebie.
Nie ma takiego głupstwa i nikczemności, które, byle stale powtarzane, nie zostały wreszcie przyjęte i przestały razić jako głupstwo i nikczemność.
Sławomir Mrożek

marikita

 
Posty: 1601
Od: Śro kwi 08, 2009 12:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lip 29, 2011 14:07 Re: Prosze o pomoc..porade cokolwiek... nie wiemy co robic..

Nie rozumiem o co Ci chodzi? 8O dzwoniłam do weta. MOŻNA wykonać ten test u karmiącej kotki.[/quote]


aha.. no ja juz sama nie wiem od roku odwiedzialam z tysiac różnyvch wet juz sama nie wiem co robic co myslec kazdy mowi co innego:(

Adzinek87

 
Posty: 59
Od: Pt lip 29, 2011 10:51

Post » Pt lip 29, 2011 14:08 Re: Prosze o pomoc..porade cokolwiek... nie wiemy co robic..

marikita pisze:
Zofia&Sasza pisze:
marikita pisze:
Zofia&Sasza pisze:Ale ja pytam czy wykonano test paskowy ELISA w kierunku FeLV (białaczka kotów) i FIV (zespół niedoboru immunologicznego)?

---->
Adzinek87 pisze:niestety nie mozna teraz zrobic testu na bialaczke, gdyz kotka jest karmiąca...



A w ogóle to... czy masz pod ręką ten kwiat lotosu...? :roll:

Nie rozumiem o co Ci chodzi? 8O dzwoniłam do weta. MOŻNA wykonać ten test u karmiącej kotki.

Ojej, ten na tafli.. coś tam - do uspokojenia się :mrgreen: Bo po przeczytaniu pierwszego posta o mało nie wyszłam z siebie.

No właśnie, kurka nie mam :?
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lip 29, 2011 14:08 Re: Prosze o pomoc..porade cokolwiek... nie wiemy co robic..

Adzinek87 pisze:aha.. no ja juz sama nie wiem od roku odwiedzialam z tysiac różnyvch wet juz sama nie wiem co robic co myslec kazdy mowi co innego:(


Może napisz do jakich większych miast mogłabyś ew. dojechać? Forumowicze na pewno doradzą zaufanego weta w Twojej okolicy.
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lip 29, 2011 14:11 Re: Prosze o pomoc..porade cokolwiek... nie wiemy co robic..

Adzinek87 pisze:
Przyznam miałam mieszane uczucia.. czyby po moim smsie zbadala koty i okazalo sie ze sa tez chore? Przeciez miała je rejestrowac.. my nie mielismy prawa wyboru kota, z gory zostalo nam narzucone ze tylko tego mozemy kupic bo nie chca mu zakladac rodowodu..wiec bedzie tez po "niższej cenie", a tu nagle ogloszenie.. i nie dosc ze caly miot za ta sama cene co i my , to bez rodowodu, i ewntualni kupcy mieli prawo wyboru ktorego kota chca....


Rodowud kosztuje coś ok 35 - 40 zł ale to hodowcy powiedzą dokładniej.
Niestety kupiłaś kotkę u nieuczciwego hodowcy. Rasowy = rodowodowy.

Adzinek87 pisze:Kocica ma niecaly rok i nie chcialam zeby wyrywano jej juz wszystkie zeby... pojechalismy do innego wet i tam wreszcie zrobiono jej badanie krwi moczu itd itp... stwierdzono ze ma uszkodzony uklad immunologiczny,(genetyczna choroba) i jezeli wyrwalibysmy jej zeby choroba z dziasel przenioslaby sie na inne narzady...


Szkoda, że nie wysterylizowaliście tej kotki, wiedząc o tym, że ma chorobę genetyczną, którą przekaże swoim dzieciom.
Zrób badanie pcr z krwi ono powie czy kota ma na pewno białaczkę.
Jeśli kotka ma białaczkę to jest bardzo duże prawdopodobieństwo, ze zaraziła kocura, który ja pokrył a on dalej roznosi te chorobę po całej okolicy :(
„Dla zwierząt wszyscy ludzie to naziści, a ich życie – to wieczna Treblinka”. -Isaac Bashevis Singer

"Zawsze warto być człowiekiem,
Choć tak łatwo zejść na psy!"
- Ryszard Riedel, Mirosław Bochenek

“Kupujemy rzeczy, których nie potrzebujemy, za pieniądze, których nie mamy, żeby zaimponować ludziom, których nie lubimy.” — Dave Ramsey
https://www.gismeteo.ru/weather-lodz-3203/

iwcia

 
Posty: 9147
Od: Czw kwi 28, 2005 6:52
Lokalizacja: Miasto włókienników :)

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 52 gości