Moje tymczasy kochane PANNA MARPLE

i ja sie rozgoszczę.
Tydzień mnie nie było, a nadrabiania za wsze czasy.
I dalej uwierzyć nie mogę, że te arystokratyczne geny, o których nazwie intensywnie myślałam i wymyśliłam całą niedzielę w pewnym schornie okazały się prawdziwe. burmilla

O, już wróciłas?
:ok:

Dziewczyny - zjarzyjcie, prosze:
viewtopic.php?f=13&t=130704

Cześć, fajna ekipo! Miło, ze jesteście.

Aniu tak. Fizia chorowała, miała problemy z brzusiem, okazało się ostatecznie że to FIP...

Uzupełnię wykaz, dzis już nie zdołałam.

I ja sobie zaznaczę, bo ja także z wojaży wróciłam

Mooi wczoraj bardzo była niewyrażna, wczoraj była u wetki, dostała catosal, betamox i tolfe; stracony apetyt wrócił.
Prosimy o kciuki!

Magaaaa-melduję ,że misja wypełniona :ok:

.
Co prawda obawiałam się osoby,która dziś była, ale Alareipan dała radę :mrgreen:

.
Natomiast Pętelka (ta mała) mizernie - gluci w szafie :cry:

.

hallo, nie urlopować tylko pisać

Właśnie

Ojej, kiedy ja własnie w robocie tak wyjechana...
W poniedziałek uzupełnię zaległości.
Guzik ponoc stłukł mi cenny (mentalnie) wazon.
Poprosze chyba wetkę zeby mu co zadała przy kastracji.

Mooi je po zastrzykach, na szczęscie (uffff).

U nas wielki dzień: Guzik pozbył się jajek. Przywiozłam go już z lecznicy; leży na termoforku i posypia. Jest jeszcze oszołomiony. Popił troszke i spi.
Mooi z koszyka wyniosła się na legowisko - to kolejny postęp: nie będzie stale schowana.
Po domu porusza się nadal lekliwie, niesmiało. Zrobi parę kroków tu, pare tam i zaraz chce wracać do łazienki.
Powoli u Niej to idzie, ale i tak ciesze się, że jak na kota który przesiedział 2 m-ce za kaloryferem jest taka miła dla człowieka.

Bardzo proszę, pozaglądajcie: viewtopic.php?f=1&t=131165

Guzik po pijanej nocy rano obudził się, trochę połaził i zjadł. Nieco mniej niż zwykle, bo zwykle jest w stanie pożreć konia z kopytami, ale zjadł.
Wrócił już do przytomności, już wszystko OK.